Co robi ten Tarantino, że filmy są tak świetne, mają jaja, cięte i zapadające w pamięć dialogi, charakterystyczne postacie, fajną akcję, ale są tak cholernie nudne... Nie mam tu
jednak na myśli znudzenia, które powoduje senność i ziewanie, mimo wszystko z ekranu bije we mnie coś takiego, co mnie nuży, obniża moje siły witalne, ciało chce uciekać,
ale umysł nie pozwala. Dlatego nie dam Tarantino już chyba nigdy 10/10.