A szkoda. Wydawać by się mogło, że gdy Taranino bierze na warsztat spagwesta obcować będziemy z arcydziełem. Niestety nie. Zawiodlem się na tym filmie nie dlatego, że jest słaby. Bo nie jest. Jest dobry. Zawiodłem się dlatego, że moje oczekiwania były ogromne. Niestety film jest niesłychanie przewidywalny, całkowicie liniowy (a retrospekcje tę liniowość wylącznie podkreślają), jest kilka dziurek w scenariuszu, a główną rolę przyćmiły wsztstkie drugo i trzecioplanowe, bo lepsi od Foxxa byli i Waltz i Dicaprio i Kerry Washington i S.L Jackson, a nawet Tarantino zagrał lepiej. Oczywiscie Tarantino nadrobił to wszystko jakością wykonania na naprawdę najwyższym poziomie, "czarnym" humorem i swoim elektryzującym stylem. Choć poczulem niedosty to bawiłem się przednio. Film daleko za Pulpem, Wściekłymi, Bękartami i za Kill Billem. Kurcze... szkoda 7/10.
To prawda. Chyba Fox był najslabszym elementem filmu.
Mam też zastrzeżenia do muzyki, tzn podobala mi się, ale mimo wszystko to najsłabszy soundtrack z filmów Tarantino. Jasne, ktoś może powiedzieć, ze muzyka dobrze współgra z filmem. Współgra, ale u Tarantino muzyka zawsze była czymś więcej, zawsze była odrębnym arcydziełem.
Czy film mi sie podobał? Jak mało który w tym roku.
foxx zagrał poprawnie jak wszyscy zresztą, nie pojmuję gloryfikacji waltza bo prawda jest taka ze gdyby l jackson,dicaprio czy foxx mieli taka role jak waltz to efekt bylby taki sam [glob i nominacja] widać ze kazda z postaci idealnie odnalazła się w swojej roli,niestety waltz zgarnął najlepszą.
zgadzam sie co do muzyki,bniby ok ale nie zapada w pamieci tak jak z billow czy pf.
To jest dobry aktor, ale zawsze ma w sobie coś charakterystycznego i chyba trudno mu będzie się tego pozbyć, bo w każdej jego roli jest dużo wspólnych cech.
Co do muzyki to mam podobne odczucia dosyć mocno popsuła mi klimat westernu z resztą zauważyłem, że to bolączka większości nowych westernów.
Pierwszy film Tarantino, jakiego nie skończyłem oglądać. Poza kilkoma dobrymi scenami, największa klapa roku...
Ta rąbanka w stylu Rambo może wam się podobała? Nie chodzi mi konkretnie o ostatnią scenę, a ogólnie końcówkę. Źle się wyraziłem/
W stylu rambo tam niczego nie widzialem. Bardziej coś na styl Kill Billa i bylo to jednym z mocniejszych elementów w filmie.
Gdyby podstawili mu cały batalion to pewnie też wybiłby wszystkich zanim którykolwiek wyciągnąłby broń. A Kill Bill to dla mnie najgorzej bezsensowny film w historii kina. Laska latająca z mieczem, która na raz wybija 100 innych gości z mieczami.
"I właśnie dlatego Tarantino nie jest dla Ciebie : )" @ "A Kill Bill to dla mnie najgorzej bezsensowny film w historii kina. Laska latająca z mieczem, która na raz wybija 100 innych gości z mieczami."
wez sie zamknij kolego chcesz miec kojeny komentarz usuniety? wybacz ostre slowa, ale panuj nad swoimi emocjami i przestan wszystkich obrazac.
Wyluzuj, bo tylko go podjudzasz. Sam wdałem się z nim w niepotrzebną dyskusję. Uwierz, to nie ma sensu. Pozdrawiam.
Nie no bez przesady. Nazywać ten film największą klapą roku jest nietaktem, bo naprawdę postawaly gorsze produkcje.
Dla mnie Django>Pulp Fiction. Muzyka, klimat no i Waltz. Scena z podaniem ręki - majstersztyk
uuu nie zanosi się żeby tarantino nakręcił w swoim życiu film na podobnym poziomie co pf a mówienie ze django jest lepsze jest co najmniej glupie..
pf ma dopracowane wszystko od wstepu po zakonczenie,muzyke,pomieszanie chronologii, dialogi i klimat. absolutne wyżyny!
django to jedynie kalka ktora wyszła na prawdę blado przy zestawieniu z pf,natomiast jako osobny,niezależny film bdb z ogromnym minusem.
Widziałem obydwa dzieła i taka jest moja ocena jako widza. Ale nie, najlepiej niech nie nakręca więcej filmów bo już nagrał taki klasyk że wszystkim gały wyszły i może odcinać kupony od sukcesu do deski grobowej a i tak już nic lepszego nie pokaże. Nie jestem fanem takiego rozumowania. Kiedy oglądam film to nie myślę sobie jakie najlepsze dzieła ma na koncie reżyser i nie szukam ciągle porównań żeby zaraz krytykować.
jak już to niech 'nie kręc'i;p
poza tym to faktycznie twoja opinia ale jest ona lekko spaczona.
nie twierdze żeby teraz wszystko było kopią pf ale żeby tarantino kręcił swoje filmy jakby miałybyć jego ostatnimi, absolutnie oddanie się formie.w django maiłem wrażenie że czas grał na jego niekorzyść,gdyby skrócił historie o te 45 min wtedy mielibyśmy fenomenalny film.poza tym dialogi sa miałkie i tylko obsada je ratuje,gdyby średni aktorzy odgrywali te sceny na pewno zmieniłbyś ocenę.
Nazywanie cudzej opini spaczoną tylko dlatego że ta osoba ma odmienne zdanie od twojego jest właśnie spaczeniem. Popieram opinie kolegi, Pulpfiction nie zrobiło na mnie wrażenie, nie było filmem idealnym, miało pare nudnych i zbędnych momentów i choć duet travolta - jackson wymiatał w tamtym filmie, to przy Django bawiłem się o niebo lepiej. W każdym razie być może mam takie odczucia ponieważ nie lubię udziwniania na siłę fabuły poprzez mieszanie chronologii i brak jakiegoś ważniejszego wątku głównego ( którego w PF nie ma nie powiecie mi że jest ), a spagetiwesty kocham, a Django to gloryfikacja tego gatunku, oczywiście z przerysowaniem wielu scen i wpleceniem w to wszystko elementami współczesnej popkultury.
Ale jak już mówiłem to moja opinia i nie zamierzam nikomu wmawiać, że PF jest gorsze od Django i nie chcę słuchać wmawiania mi że PF jest lepsze. Dla mnie Django jest wyśmienity i byłem miło zaskoczony po seansie, po bękartach wojny nastawiałem się negatywnie do DJ. Ale to tylko moja opinia i moje osobiste zdanie, rozumiem że są ludzie ktorzy uważają inaczej i będzie ich zapewne o wiele więcej nich tych którzy poprą moją opinię. Nie mniej taka ona właśnie jest i ja szanuję opinię miłośników PF więc proszę o uszanowanie mojej :)
Pozdrawiam
hm najwidoczniej osoby które nie cenią sobie pf mają małe pojęcie o kinie albo nie fascynuję je na tyle żeby docenić absolutną genialność tego filmu,rozumiem że nie każdy na tym portalu jest znawcą kina ale dla niektórych to po prostu coś więcej niż spędzenie wolnej soboty przy seansie z popcornem.
głównym wątkiem w pf bylo dostarczenie walizki do wallaca przez vincenta i julesa.
przerysowanie to jak najbardziej pozytywna cecha jeżeli mówimy tu o tarantino ale oprócz smaczka którym było obsadzenie czarnego l jacksona w roli kamerdynera/opiekuna rodziny białego dicaprio [genialny zabieg] nie było już nic ciekawego. niektórzy robili pod siebie z zachwytu że dr schultz miał na wozie dyndający trzonowiec,hmm dla mnie fajny dodatek ale nic poza tym.
szanuję i również pozdrawiam!
już spieszę z odp, wątek z butchem imo genialny [ w tym pisonek kanguru i historia o złotym zegarku transportowanym w dupie:D] pokazal efekt domina tzn butch miał dostać sowitą zapłatę od wallace za przegarnie walki [butch był bokserem] na któej wallace zarobiłby niezłe kokosy,tak się oczywiście nie stało bo butch zabił przeciwnika i uciekł z hajsem. no i tu wracamy do zegarka,partnerka willisa zapomniała go spakować z poprzedniego mieszkania czego efektem było cofnięcie sie butcha do niego,tam zastał vincenta i julesa których zabił wracając do motelu przypadkowo natknął sie na wallace no i tu juz mamy powrót do twojego posta gdzie ścigając sie zakrwawieni trafili do meliny zeda pedała,jego kumpel pokraka zgwałcił wallace ale butch się wymknął i w przypływie emocji postanowił pomóc wallecowi za co ten darował mu życie.no i mamy niezapomniną scene w ktorej dziewczyna butcha pyta sie czyi to motocykl ...
ogólnie fenomen filmu polega na tym że pomieszanie scen musi na tyle przykuć uwagę odbiorcy aby ten obejrzał kilka razy badź raz i załapał to że każda historia ma ze soba coś wpsolnego ,podobnie było z sin city [mowa o komiksie]
ogólnie mistrzostwo świata!
no z tym pytaniem każdy musi poradzić sobie sam ;]
och ależ ja świetnie widziałem co się stało :) i zrozumiałem jakie było przesłanie tej historii, po prostu osobiście mi się nie podobała... a tak gwoli ścisłości kiedy butch zabił julesa? Owszem pamiętam scenę w której zginął Vinvent ale z tego co pamiętam Julesa tam nie było. W każdym razie nie mówię że PF było filmem złym :) bo uśmiałem się przy nim i dobrze bawiłem, po prostu nie był to do końca film dla mnie i nie mam ochoty obejrzeć go ponownie :) za to Django wrócę z pewnością, tym bardziej że kocham spaghetti westerny :)
szit może faktycznie jules nie zginął.. pf ogladalem kilka lat temu,dlatego mam zamiar odświeżyć.mogło mi się coś wydawać..wiem że vincent zginął w mieszkaniu butcha.
osobiście musze nadrobić filmy leone i jemu podobnych,może też pokocham ten gatunek:)
Tak Vincent wychodzi z klopa i dostaje serie od Butcha, Julesa tam nie było tylko dlatego że z tego co dowiadujemy się w knajpie za wczasu zrezygnował. Być moze to uratowało mu życie, a być moze gdyby nei zrezygnowal uratował by Vincenta.
Co do filmów pana Leone zapewne wypadało by polecić na start trylogie Dolara i chodź dobry zły i brzydki są wysoko na mojej liście osobiście poleciłbym inny z jego filmów. Pewnego razu na dzikim zachodzie to mój najukochańszy przedstawiciel tego gatunku, gorąco polecam :)
Dziękuję kolego za spoiler, chyba sobie odpuszczę, skoro już wiem, że jeden z głównych bohaterów. Jak chcesz pogadać o fabule Pulp Fiction, to idź na forum PF i załóż odpowiedni temat.
jeżeli byłeś slepy i nie zrozumiałeś napisu spoiler przed to nie mój problem :) może ty powinieneś najpierw nauczyć się czytać ze zrozumieniem? ostrzeżenie jest jak byk :)
Jak już wstawiasz, to zrób to porządnie, przykładowo napisz trzykrotnie [spoiler], albo zrób duży odstęp od tego słowa. Natykając się na takie marne ostrzeżenie, kątem oka można dostrzec dalszą część zdania.
PF był na tyle rewolucyjnym filmem że drugiego takiego już nie nakręci. Może kręcić filmy nawet lepsze technicznie, bo warsztat ciągle szlifuje, ale to Pulp jest tym jego filmem który na stale zapisze się na kartach historii, wlaśnie dlatego że był kamieniem milowym w dziedzinie kinematografii, podobnie jak Brzdąc, Obywatel Kane i Ptaki.