Gdyby nie motyw arabskiego żołnierza walczącego za wolności i braterstwo, których się nie doczekał film byłby nudnu i nieciekawy bo poza tym nic nowego nei wprowadza: bohaterowie walczą za wspaniałą i wielką Francję, która to na koniec chwalebnie zwycięża ze złymi i brzydkimi Niemiaszkami.
Film pokazuje wojne z punktu widzenia Arabów, któzy wierzyli w alianckie hasła dotyczące wolności, równości, braterstwa i tego typu bajek i ja patrze na ten film pod tym względem. Jak obietnice rządu francuskiego były przestrzegane można dobrze zobaczyć: awanse omijały "tubylców", jedzenie zależne od koloru skóry i ogólna dyskryminacja... Takie były (i są) realia zachodniego świata. Szczególnie wymowna jest dla mnie ostatnia scena gdy 80-letni weteran Abdelkadir wraca z cmentarza wojennego do swojego domu- a raczej klitki- żyje w warunkach niegodnych bohatera i francuza który odzyskał Alzację. Francuzi już zdążyli zapomnieć o jego zasługach dla kraju za, który życie oddało wielu jego przyjaciół z oddzialu.
Niestety usunąłem już z dysku ale o ile dobrze pamietam to powinny być na napisy.org bo stamtąd ściągałem
Sam chciałem napisać coś w tym tonie ale podpisze się tylko pod tym co napisałeś.
Żeby nie fakt, że film porusza ważny poroblem dyskryminacji, każdemu bym go odradził. Tylko kilka scen (jak np. cenzurowanie poczty, przejeżdżający obojętnie pułkownik, czy sama końcówka filmu) nie pozwalają mi powiedzieć, że była to strata czasu.