Zbigniew Cybulski przedstawia film, na który miał największy wpływ w całej swojej karierze. To jest jego film. Jest to prosta historia, zamknięta klamrą, czyli rozmową głównego bohatera z lalką. Mówiąc do lalki Cybulski mówi do widza, opowiada widzowi historię, to jest jego świat, jego zabawa. Historia wyrafinowana bez fajerwerków, smutna, życiowa, zwykła, a jednak wyjątkowa. Film rozjuszył moje zainteresowanie legendą Cybulskiego. Nie wiadomo, czy opowieść Pana Zbigniewa wydarzyła się naprawdę, a ja się zastanawiam czy on sam istniał? Wielki aktor to był. „Do widzenia, do jutra…” arcydziełem może nie jest, to na pewno pozycją obowiązkową.
7/10