"Doktor Żywago" to jeden z nielicznych przykładów piękna kina, w jego ekstatycznej wręcz formie. Przystojny Omar Sharif, Julie Christie tak zachwycająca, że nie sposób oderwać wzroku, biała zima, żółte żonkile, i te krajobrazy, ten rozmach, ta wolność rosyjskiej duszy, ta nieograniczona przestrzeń... Ktoś powie, że to w dużym stopniu kino pocztówkowe. Zgoda, ale w jakim wydaniu!!!
Kino epickie a nie pocztówkowe. Kino ma wzruszać. Pobudzać emocje i ten film to robi, zreszta nie mogło być inaczej bo to ekranizacja pięknej książki.
Omar Sharif to nie była trafiona rola. Nie reprezentował słowiańskiego typu urody i miał brzydkie oczy o brązowych białkach oczu(twardówka i rogówka), które powinny być białe, a nie brązowe. W roli doktora Żywago widziałbym aktorów z Niemiec np. Helmuta Griema lub Geotza George.