Bo dwie pierwsze części to kaszana jakich mało, a w trzeciej otrzymujemy kwintesencję vhs'owego kina :) Nawet niektóre idiotyzmy wyjaśniające obecność usmażonego na krześle mordercy tu wyjątkowo mogę wybaczyć :). Świetny szwarccharakter, a i Lance Henriksen też trzyma poziom. Dodatkowy plus za pokręcony schizofreniczny klimat. No i oczywiście za brutalność, która póki stanowi jedynie środek a nie cel sam w sobie jest jak najbardziej wskazana.
Jak dla mnie mega-zaskoczenie.