Jedynymi jasnymi punktami w tym filmie są jak dla mnie Pacino i Irons, reszta zdaje mi się jakaś taka sztuczna. Dodatkowo uderza mnie, mam wrażenie brak chemii między bohaterami. Doskwierało mi to zwłaszcza na początku kiedy rysowany był wątek miłosny między Maurizio a Patrizią. A no i absolutnie beznadziejny Jared Leto.