Film jest cudowny! Nie łączyłabym go z Hero- dużo skromniejszy i choć nie ma mego ulubionego operatora, to ma pewne subtelne piękno, które w Hero objawiało się raczej przepychem. Fabuła jest nieco bardziej jednowątkowa, ale dzięki temu buduje większe napięcie między bohaterami i rodzi uczucie.
Niezwykle piękna muzyka i taka para kochanków- Zhang jest kobietą o idealnej urodzie, teraz dostała dorównującego jej partnera w postaci Kaneshiro. W Hero jedynym mankamentem było chyba to że nie została rzucona na pierwszy plan... chociaż oczywiście wyróżniała się.
Opowieść jest prosta, ale w tym tkwi jej największy urok- opowiada o uczuciu w sposób baśniowy, idealistyczny. Hero udowodnił że wszelkie amerykańskie produkcje winny paść na kolana- i nie ma znaczenia już czy to Ostatni Samurai czy trylogia Władcy. Pokazał bowiem iż można uczynić coś wizualnie doskonałego (bo nie oszukujmy się, superprodukcje to nie treść, lecz sensacja, póki co, Aleksander wybił się i udowodnił że można w tej konwencji zrobić dzieło inteligentne, a Hero że magiczne). Shi mian mai fu rezygnuje w dużej mierze z owej wystawności i fajerwerków. Jest skromniejszym, aczkolwiek godnym następcą tegoż! Mnie zahipnotyzował!
muzyka i zdjecia sa fantastyczne jak i caly film, jesli podobal wam sie film hero i przyczajony tygrys to ten film takze sie spodoba
W pełni się zgadzam, według mnie jest lepszy niż Hero, bo bliższy "Przyczajonemu.." :D
mym zdaniem nie jest "lepszy"- w taki sposób nawet nie ma szans na wartościowanie. Jest skromniejszy, historia zawiera się w ramach opowieści o miłości i mnie osobiście bardzo podoba się kolorystyka! Już nie moge się doczekać kiedy ujrzę to w kinie (zanim to nastąpi zapewne kilkakrotnie powrócę do tegoż...jednak i tak czekam ;))
To prawda, eh. Właśnie sobie go obejrzałem i jestem pod wielkim wrażeniem. Piękne, piękne zdjęcia. Gra kolorów niesamowita, no i ta muzyka. Słusznie zwróciłaś uwagę, że w "Hero" było za mało Zhang:) Mnie to też się bardzo niepodobało wtamtym filmie. A Kaneshiro nadal udowadnia,że jest świetnym aktorem,chociaż pierwszy raz go widziałem, jak grał kogoś kto nie jest ułomny (no chyba,że ta noga). Myślę, że ten film będzie bardziej zrozumiały niż "Hero" dla amerykańskiego i europejskiego odbiorcy, gdyż nie ma w nim tej konfucjańskiej filozofii, która przeszkadzała niektórym krytykom. A teraz parafraza(mam nadziej, że dobrze użyłem tego słowa) na temat superprodukcji: "Amerykańskie superprodukcje przeżyły się jak...przeżytek. Azja nadchodzi i to w wielkim stylu."
I jeszcze mały cytacik:
"Rzadkie piękno na północy
Ona jest najpiękniejszą panią na ziemi
Od jej spojrzenia, upada całe miasto
Drugie spojrzenie zostawia naród w ruinach
Nie istnieje miasto lub naród,
które byłoby bardziej cenione,
niż takie piękno."
Teraz będe sobie tego słuchał i oglądał tylko ten kawałek filmu. Co prawda przezkadzaja mi troche te pojękiwania Kaneshiro, ale to i tak piękny utwór w pięknym wykonaniu.
Fakt, jest skromniejszy niz Hero i Armagedon :))))))) ale ma w sobie piekno i wartosci, ktore w jednym z ww tytulow sa jabky troche poplamione takim tanim jednodolarowym zielonym kolorem :))))
Przegieli troche z koncowka, ale wybaczam ... tutaj slowo "patos" nabiera znaczenia.
No cóż, ja nadal czekam aby ujrzeć go w kinie...w końcu nasza premiera tylko roczne opóźnienie ma...:)... ale już niedługo!!:)
Tylko roczne... :/ troche to długo trzeba czekać...ale dobrze że w ogóle wyświetlą u nas w kinach! trochę zboczę z tematu ale napprawdę muszę powiedzieć że ubolewam nad brakiem wielu filmów u nas, np. GiTS'a i jego drugiej części:(
Na "Dom..." koniecznie muszę się wybrać - to już za dwa tygodnie! :)
hhmmm...GITS było w Kraku pod Jaszczurami, dwójkę także miałam przyjemność ogladać na dużym ekranie... niestety, jest to prawda... czy Donnie Darko był np. w kinach ?
Genialna Mononoke doczekała się po kilku latach polskiej premiery...
no cóż...