jednak sama fabula mnie nie zachwycila. Moze juz ogladalem zbyt wiele filmow azjatyckich, w ktorych ciag akcji byl podobny....
fabula moze nie byla zbyt wymagajaca, czy cos, ale mysle, ze nie o to tu chodzilo. Ten film to taka piekna, wzruszajaca bajka, choc - wszystko bajkowego zakonczenia mi brakuje:(
i zgodze sie - zdjecia i muzyka sa wspaniale!
troszke kiczowate i naciagane sa sceny walk - wygladaja jak uklady taneczne:) wojownik dostal strzala w piers i zamiast normalnie sobie umrzec to jeszcze salto zrobil:D zabawne.
A Takeshi Kaneshiro jak zwykle piekny! zreszta - Ziyi Zhang tez... jak oni sie pojawiali, wszystko, co nienajlepsze odchodzilo na dalszy plan. Jak dla mnie - 9/10, jako ze "Dom latajacych sztyletow" byl pierwszym moim tego typu filmem, a wbrew uslyszanych wczesniej opinii, bardzo mi sie podobal:D
Azjatyckie filmy przewaznie maja "bajkowata" fabule. Walka pomiedzy wojownikami zawsze tak wyglada!! Chca w ten sposob ukazac swoja sztuke tejze walki! Od zawsze azjatyckie filmy slynely z szbkiego zwrotu akcji, poza tym szczegiolnie Chiny i Japonia slyna z bajek, basni, legend, na tym sie opiera ich, tego typu, kinematografia...
Film mi sie podobal, fabula, obsada, zdjecia rowniez i muzyka jw... jedynie co psulo caly klimat, to pewne zbyt skomputeryzowane sceny, nie wygladalo to prawdziwie, co tez nieprzekonywalo do calej reszty...
Polecam "Hero" lub "Nieustraszony"...