Dom latających sztyletów
Shi Mian Mai Fu
2004
powrót do forum filmu Dom latających sztyletów 
ocenił(a) film na 9 
ocenił(a) film na 1 ocenił(a) film na 9 
ocenił(a) film na 9 
ocenił(a) film na 5
Po "Hero" spodziewałem się kolejnego arcydzieła. Tymczasem historyjka, którą dane mi było obejrzeć jest przede wszystkim niesamowicie płytka i w większości przewidywalna, na plus nie wyszło jej też przeładowanie efektami które częstokroć są nie tylko zbędne ale i zupełnie bezsensowne :( Pierwsze trzydzieści minut filmu składa się praktycznie z przerywanych króciutkimi dialogami scen mających zaprezentować nam "świetne" efekty specjalne właśnie, co bardzo szybko nuży i pozbawia wszelkich nadziei dotyczących reszty filmu :( Podczas gdy "Hero" to poruszająca historia o odpowiedzialności władzy w którą — umiejętnie! — udało się wpleść warstwę filozoficzną, to "Dom latających sztyletów" jest dobrze zrealizowanym filmem akcji, który nie niesie sobą żadnego przesłania czy nawet głębszego sensu — pod tym względem podobnych filmów na pęczki dostarcza nam Hollywood. Nie zamierzam się czepiać nianaturalnie lecących strzał, itp, bo wiem, że nie o to w wuxi chodzi. Najbardziej boli mnie scenariusz.
Czemu zawsze krytycy , spora częsc weryfikatorów i ogólnie ludzi zawsze doszukuje się w filmach filozoficzno-moralno-duchowo-n iewiadomo jakiej głębi??"Dom latających sztyletów" to faktycznie film z prostą historią,bez przesłania-ale genialny film rozrywkowy!Zrobić naprawde dobre rozrywkowe kino to przecież też nie lada sztuka nieprawdaż??
Genialne jest połączenie dobrej rozrywki z interesującym przesłaniem. W "Hero" mieliśmy takie połączenie. Tutaj została tylko rozrywka i mnóstwo efektów — a ja szukam w kinie czegoś więcej.
Ja rozumiem:] Swoją drogą Hero nie widziałem,ale mam zamiar już soon wypozyczyć..zobaczę co będzie lepsze.Pozdro
HOFD to miłosna historia - jakiego tu trzeba przesłania? Mi to w ogóle nie przeszkadzało:)
Rozczarowuje scenariusz, brak przekonujących bohaterów, przesentymentalizowanie filmu i śmieszne zielone "wróżki".
Muzyka początkowo podobała mi się, było sporo azjatyckiego tradycyjnego brzmienia, ale w końcówce już zrobiło się dno.
Zacytuję - nadmiar kolorów, brak idei, są zawsze wekslem bez pokrycia, mój ty ni przypiął ni przyłatał.