Witam
Po przeczytaniu wielu komentarzy aż mnie zabolało.
Ten komentarz nie jest dla gimnazjalistów ani dla większości licealistów.
Co do filmu- arcydzieło- wzbudza niesamowite emocje, nie będę pisał"zaskakujący", ponieważ jestem dość doświadczonym kinomanem i zdolność przewidywania niektórych wątków w filmach przychodzi mi czasem łatwo.
Boli mnie to, gdy czytam komentarze ludzi, którzy opisują jaki to film nie jest oczywisty, jaki to jest przewidywalny itp. Możliwe ze potraficie przewidzieć każdą akcję, potraficie wejść do umysłu scenarzysty i przed obejrzeniem znacie całą fabułę, scenariusz, wszystkie zaskakujące wątki- współczuję wam, bo nie jesteście w stanie cieszyć się, czuć przyjemności z oglądania kawałka dobrego kina, a ten film w moim mniemaniu jest definitywnie dobrym kinem.
Daniel Craig jest dobrym aktorem a w tym filmie pokazał, że potrafi zagrać emocje. Co do ludzi, którzy naiwnie myślą, że w tym filmie były duchy, to przykro mi (wcale nie cha cha cha :D) ale was rozczaruje- SPOILER-rodzina postaci granej przez Craiga to nie duchy- jedynie wytwory jego wyobraźni, jego poszarpanej psychiki- koniec Spoilera.
Nie będę się już rozpisywać
FILM polecam każdemu, kto nie szuka marnej rozrywki, a czegoś głębszego.
Już jakiś czas temu obejrzałem ten film, a teraz wpadłem na twój komentarz i jestem pod wrażeniem tego co piszesz, ponieważ dokładnie jak ty, mam takie same odczucia co do tego filmu;) film może nie powala akcją, ale nie o to chodzi w tego typu filmach, więc jak ktoś szuka nie tam gdzie trzeba, to tego nie znajduje i nie ma się co dziwić, że potem wypisuje takie brednie.
Nie jestem jakimś specjalnym fanem "Bonda",czyli Creiga, ale to co pokazuje w tym filmie, to arcydzieło- film sam w sobie posiada specyficzny klimat i co najważniejsze swoją opowiedzianą w fenomenalny sposób historię,która trzyma w napięciu przez cały film, na pewno jest, to kino, dla osób, które szukają czegoś więcej niż tylko jatka z Piły, to kino dla myślących ludzi, nie obrażając oczywiście nikogo; dlatego bardzo polecam ten film i twój w 100% trafny komentarz, ale nie mogę pojąć dlaczego taka słaba nota na filmwebie? ,może ludzie szukają bardziej prostych przewidywalnych historii;) ta wbrew pozorom do takich na pewno nie należy!
Jestem świeżo po seansie i nie rozumiem tego zachwytu nad filmem. Do połowy było ok, zapowiadało się na ciekawą historię w stylu Shutter Island (trochę na wyrost porównanie), ale po rozmowie z doktorkiem moje nadzieje legły w gruzach. Coś nie zagrało tak, jak miało w scenariuszu. Dla mnie historia była przewidywalna, a nie uważam się za wszechwiedząca alfę i omegę. Z drugiej strony nie można się doczepić do aktorstwa, zagrali tak, jak mieli zagrać. Do Craiga już od jakiegoś czasu stopniowo się przekonuję. No ale ten wybuch na końcu, serio? To takie typowe. W dodatku jak każdy "psychopata" bohater musi mieć swój kajecik. Nie kupuję tego po prostu.
Zgadzam się. Do połowy było "płynnie". Następnie film został odwrócony do góry nogami, tak jakby ktoś zwolnił scenarzystę i reżysera tego samego dnia bo uznano, że film będzie zbyt przewidywalny.
Musze się zgodzić pod pewnymi aspektami z origami888 i epic_limp. Do połowy było świetnie. Dobry klimat, aktorstwo i tajemnica do rozwikłania. film zszedł w kierunku dramatu, gdy bohater zdaje sobie sprawe z tego co jest prawdą, a co fikcją i hmm dalej było ciekawie, lecz zakończenie pozostawia niedosyt. Nagle pojawia się po pięciu latach ten sam morderca + mąż sąsiadki. Mam wrażenie, że reżyser chciał szybko film skończyć i z ciekawego filmu zrobił się film przeciętny. Brakowało mi minimum 20 minut na rozszerzenie wątku i dodanie ciekawych scen. Podsumowując film nie jest zły, ale mogł być znacznie lepszy.
Może zasadnicza rozbieżność w ocenach tkwi w wieku oglądających? Ja osobiście miałem zamiar wyłączyć ten film kiedy się zaczynał i zdawał się być oklepanym tematem z szczęśliwą rodziną i prześladującym ich psychopatą. Właśnie zmiana akcji, dla mnie nieoczekiwana. Pełna silnych emocjami dojrzałego faceta, który stracił żonę i małe córki. Bez efektownych fajerwerków i hektolitrów krwi, to było to co mi się w tym filmie bardzo spodobało. Polecam ten film tym, którzy chcą obejrzeć kawałek dobrego kina.
Nie uogólniałabym twierdząc, że ocena zależy od wieku - sugerując się nickiem Bender1988h jest w moim wieku ;) Nie jestem fanką hektolitrów krwi i też liczyłam na dobre kino, ale wg mnie trochę im nie wyszło. To już kwestia gustu widocznie.
Jeśli chodzi o ocerny na Filmwebie to prawie każdy film ma o wiele zaniżone punkty... masakra- tak to można ująć najtrafniej. Prawo do oceniania filmów powinien mieć ktoś po pierwsze jedynie pełnoletni a po drugie powinien napisać sensowną prośbę do administracji aby filmy oceniać bo w przeciwnym razie dzieje się to co teraz czyli film np. Dom Snów który jest świetny większość oceniających... NUDZI więc to tak jak oglądanie filmu Zielona Mila przez 5 latka który nic nie zrozumie bo go NUDZI.
Muszę jednak powiedzieć że seria Piła 1-5 jest całkiem całkiem ze wzglęu na psychikę owego Piły co w dodatku jest totalnie zanurzone w hektolitrach krwi i flaków, ale mimo wszystko Piła jest świetna jeśli tylko przez barierę mięcha dojrzymy inne aspekty ;)
Dokładnie większość filmów ma zaniżone noty na filmwebie. Albo wynika to z malkontencji Polaków albo z faktu, ze niestety lubimy głupie filmy przy których nie trzeba myśleć, tylko ktos wyciąga spluwè, zrobi jatkę i opinie, jaki wspaniały film, jakie efekty specjalne etc.eng.
"Już jakiś czas temu obejrzałem ten film, a teraz wpadłem na twój komentarz i jestem pod wrażeniem tego co piszesz, ponieważ dokładnie jak ty, mam takie same odczucia co do tego filmu".
Krótko mówiąc, ujrzałeś się w czyjejś opinii jak w lustrze i jesteś pod wrażeniem własnego odbicia.
Obejrzałem ten film w ostatni weekend i powiem, że jestem zaskoczony. Jednak nie jest to pozytywne odczucie lecz negatywne. Nie sądzę aby Daniel Craig był wybitnym aktorem lecz pewną renomę już posiada. Bardzo lubię Rachel Weisz i szczerze to ona zagrała najlepiej w tym filmie. To wszystko jednak nie ważne. Wracając do meritum. Film jest jednym słowem kiepski. Fabuła podobała mi się w miarę do momentu aż się okazało, że on jest ojcem zabitej rodziny. Później był już tylko szmirą. Powiem szczerze, że byłem zainteresowany czemu ludzie są tak nieżyczliwi względem jego osoby i to chyba jedynie mnie interesowało. Najgorsze było stanowczo zakończenie. Chyba scenarzyści podczas pisania tego elementu byli już wypruci z pomysłów i nie chciało im się wyjaśniać czemu to wszystko miało miejsce. Zabili dwóch złych i "the end". Wyglądało na mało energetyczny wstęp do drugiej części.
Pragnę jeszcze raz podkreślić, że film przenosi jakieś emocje na widza ale źle skrojona fabuła nie pomaga przy oglądaniu. Z tego powodu daje 4.
ByZyDURA panie. Film wg mnie to może i nie jest arcydzieło, ale zdecydowanie wart obejrzenia. Dla mnie zupełnie nietypowy jak na ten rodzaj filmu. I tam gdzie ty piszesz "Później był już tylko szmirą" ja zastanawiałem jak to naprawdę jest z tym kolesiem i tą historią. Niemniej szanuje Twoje zdanie i pozdrawiam mając w nadziei, że nie zostanę obrzucony błotem :)
Ja tylko wyraziłem swój pogląd :) no i ludzi którzy widzieli go zemną :P Tak jak mówiłem lubię tych aktorów ale film mimo całkiem spoko początku nie trafia do mnie a raczej przepadam za takowymi.
Od razu błotem :P
Szacuneczek i do przodu, pozdrawiam :)
bender robo-alkoholiku skusze sie na ten film tylko i wylacznie pod wplywem twojego komentarza
Ci co uważają że film był do połowy tylko "płynny" to wgl nie rozumieją jego. Zgadzam się z autorem tematu choć bardzo jestem młodym kinomanem, ale bardzo interesuje się filmem i patrzę na nie troszkę inaczej niż przeciętny widz. By troszkę wchłonąć ten film to trzeba najpierw postawić się na miejscu bohatera..
Wydaję mi się, że tutaj nie ma czego nie rozumieć. Negatywne komentarze bardziej odnoszą się do tego, że druga połowa filmu była robiona w pośpiechu i to widać. Moim zdaniem brakuje tutaj więcej scen lub dłuższych scen, gdzie główny bohater próbuje doszukiwać się prawdy na temat swojej rodziny po tym jak ujawniają się pewne fakty w połowie filmu. Zakończenie ewidetnie wskazuje na to, że druga połowa filmu była robiona w pośpiechu. Wszystko się tak szybko wyjaśnia, a sam bohater nawet nie musi szukać winnych bo zaraz od tyłu go zachodzą. Trochę szamotaniny, pożar, przyjazd policji w raz ze strażą miejską, craig upada na śnieg i koniec filmu. Niestety, ale druga połowa filmu była poprostu źle nakręcona. Sam pomysł i scenariusz nie wystarcza. Trzeba też umieć wszystko skleić w całość i stworzyć z tego film.
Zgodzę się z tym co napisałeś nt. drugiej połowy filmu, ale to właściwie sprawia, że ten film jest w pewnym sensie "inny", chociaż zaczyna się zwyczajnie. Film obejrzałam bez czytania jakichkolwiek recenzji i przyznam szczerze, że mnie zaskoczył (choć też już wieeele filmów widziałam), końcówka była jednak bardzo przewidywalna. Też podzieliłabym film na 2 połowy.
-SPOILER-
Na początku myślałam sobie, że to będzie jakiś taki sobie zwykły dramat, ale już od razu zastanawiałam się o co chodzi z tym facetem w pociągu i z sąsiadką (blondynką), no i podejście policji było troszkę... dziwne - dało do myślenia - co oni ukrywają? Było wiadomo, że coś tam jest nie tak, ale nie spodziewałam się, że to wszystko się tak łatwo i szybko rozwiąże.
-KONIEC SPOILERA-
Mimo wszystko uważam, że film jest warty obejrzenia, szczególnie jak nie wie się czego się po nim spodziewać. Uważam też, że ocena jest trochę za niska i cieszę się, że akurat tym razem nie sprawdzałam jej przed obejrzeniem filmu :)
SPOILER
to BYŁY duchy. w scenie podpalenia domu, duch zony warda odwraca uwage mordercy poruszajac dzwoneczkami. wytwor wyobrazni by tego nie zrobil:P
kiedy peter ward byl nieprzytomny, jego zona podazala za mezem sasiadki. widziala co sie dzieje na parterze, choc ward (wciaz nieprzytomny) byl w piwnicy. nawet jesli przyjmiemy, ze do jakiejs czesci swiadomosci warda docieralo to, co sie dzialo wtedy dookoła niego, to przeciez na pewno nie wiedzial, co sie stalo w innym pomieszczeniu.
a skoro jego umysl nie byl swiadomy, ze tam sie cos dzieje, to jakim cudem jego urojenia mogly by byc przy tym obecne?
mi się wydaje, że ogólnie to była jego wyobraźnia, jednak na jakimś poziom ie duch żony nie mógł odejść lub też Ward bardzo nie chciał jej puścić i dopiero na końcu tak naprawdę godzi się z jej odejściem. bo jak inaczej wytłumaczyć poruszenie się tych drewienek czy co to tam było w celu rozproszenia zabójcy?
"Ten komentarz nie jest dla gimnazjalistów ani dla większości licealistów." - nigdy nie wiem co myśleć o ludziach, którzy takim tekstem rozpoczynają swoje posty, cóż...
"Co do ludzi, którzy naiwnie myślą, że w tym filmie były duchy, to przykro mi (wcale nie cha cha cha :D) ale was rozczaruje- SPOILER-rodzina postaci granej przez Craiga to nie duchy- jedynie wytwory jego wyobraźni, jego poszarpanej psychiki- koniec Spoilera."
A po czym wywnioskowałeś, iż to nie były duchy? Jakim więc cudem rzekomy wytwór wyobraźni mógł mieć wpływ na coś materialnego? (wspomniane powyżej dzwoneczki)
Polecam bardziej skupiać się na obrazie, bo założę się, że wielu "gimnazjalistów i licealistów" zrozumiało to, czego Ty nie potrafiłeś.
Dzwoneczkami mógł poruszyć jakikolwiek podmuch, a mężczyzna żyjący na granicy światów - realnego i tego ze snów - mógł w tym WIDZIEĆ ingerencję żony. Taka była jego perspektywa.
Celowo wróciłam do wspomnianego momentu filmu, i Libby porusza łącznie trzema dzwoneczkami. W ujęciu, w którym dotyka dwóch, widać ją. Trzeci porusza się zgodnie z tym, jak biegła, ale już bez Rachel na ekranie. Podmuch wiatru poruszyłby wszystkie, a nie trzy po kolei. Do tego dochodzą drzwi, które Libby uchyliła, gdy wchodzili do piwnicy. Owszem, mógł być to podmuch wiatru - jeśli drzwi byłyby z papieru.
Zbyt dosłownie interpretujesz sceny filmowe.
Skąd wiesz, ile dzwoneczków naprawdę się poruszyło? Może jeden, a Will "zobaczył", że więcej...?
W pierwszej połowie filmu są sceny, w których widzimy "rodzinę" Willa bez niego, a przecież ona jest tylko w jego głowie. To jest film, nie realny świat - nie da się wszystkiego brać na logikę.
A tak już pisząc ogólnie, "Dom snów" ma dość wyraźną konstrukcję - pierwsza część to świat z perspektywy WIla/Petera, druga to perspektywa rzeczywistości, w końcówce dochodzi do wymieszania światów i granica się zaciera. Nie da się więc jednoznacznie interpretować wydarzeń z końcówki.
Odnośnie interpretacji, moje stanowisko od zawsze jest takie, że nie ma jednej, z góry ustalonej. Każdy odbiorca w danym obrazie może dostrzec coś innego.
Wracając do dzwoneczków, Will nie mógł widzieć, że poruszyło się więcej niż w rzeczywistości, gdyż Jack strzelał zgodnie z ruchami Libby (czyli kilka razy, gdy dzwonki się poruszały, kilka dzwonków).
Tak czy siak, proponuję zaprzestać na tym dyskusję, bo nasze spojrzenie na film różni się znacznie. Ja widzę w tym filmie takie odniesienie do życia pozagrobowego. Poza tym córka Ann kazała powiedzieć, że jej ich brakuje... nie wydaje mi się, by reżyser umieszczał takie dialogi, gdyby zamysłem było to, że Peter wszystko sobie wyimaginował.
Jednak każdy może rozumieć inaczej.
Dla Ciebie to chyba co trzeci film jest arcydziełem patrząc na Twoje oceny oglądanych przez Ciebie filmów.
Zgadzam się film super ale co do duchów to przykro mi ( ale one było cha cha cha :D ) chociaż był to też wytwór jego wyobraźni. Ale pod koniec filmu w tej scenie, gdy duch żony porusza drzwiami i widzi to ten mąż sąsiadki to dowód na to, że duchy tam były ;) a film zajebisty.
to jak wyjasnisz ze te 'wytwory jego wyobrazni' poruszaly dzwonkami? w tym filmie to jest nie dopowiedziane tak naprawde nie wiesz czy on mial halucynacje czy jego zona jako duch potrafila wplynac na to ze on to wszystko widzial , wyobraznia nie potrafi poruszac dzwonkami . podobal mi sie ten film ze wzgledu na to ze tak naprawde nie wiadomo co sprawilo ze on widzial to co widzial , choroba ? a moze duch?
Ales ty mondry. Nie dla gimbusów i licbusów? A tyś co?
Ten film to tragiczny chłam.
Niestety film jest bardzo średni. I o ile początek daje nadzieję na coś ciekawego, to końcówka jest bardzo prosta i słaba ;-c
Żałuję.
Moim zdaniem nie jest to arcydzieło. Oczywiście, jest to film dobry ale jest dużo o niebo lepszych oraz także parę podobnych produkcji.
Sądzę także, że rodzina nie była tylko wytworem jego wyobraźni, ponieważ mąż tej sąsiadki widział w pewnym ujęciu, jak drzwi same się otworzyły podczas gdy duch libby wchodził do piwnicy. Nie zobaczył postaci, ale czuł, że tam coś jest . Poza tym duchy te były związane z domem i nie mogły z niego wyjść. Nie było nigdzie pokazane, że jego żona wychodzi z domu, chociaż chciała mu pomóc przeszukiwać ogród lub ratować go przed autem.
Poza tym oczywiste jest to, że wszystkiego nie da się przewidzieć, ale jednak można się czasem domyślić jeśli chodzi o niektóre wątki lub jak to jest w większości badziewnych produkcji po prostu znać koniec.
Jak się nie umie wybronić filmu, to wyciąga się wyświechtaną frazę "to nie jest film dla gimnazjalistów" (pif-paf, nie podoba ci się, więc Autor zabija cię tą opinią). Cóż, za "moich czasów" gimnazjum nie było (już albo jeszcze, zależy jak patrzeć:), a proces edukacji mam już za sobą od tak dawna, że aż czasem smutno na duszy się robi... Dokonawszy tej prezentacji, stwierdzam, iż "Dom snów" to nie jest arcydzieło. Nie jest to nawet film bardzo dobry, a i dobrym z trudem bym go nazwała. Nie jest zaskakujący pod względem rozwiązań fabularnych, gdyż podobny chwyt zastosowano - co już wiele osób zauważyło - w "Wyspie tajemnic", nawiasem mówiąc, o kilka klas lepszym obrazem będąc niż omawiany. Wbrew temu, co możesz rzec, Autorze, jest to ważna kwestia w tym gatunku filmowym. Nudny thriller? No właśnie. Druga kwestia, skoro uderzyliśmy w patetyczne tony (arcydzieło!) to przesłanie. Thrillery to raczej pospolita rozrywka, nie są kinem moralnego niepokoju i nie niosą wielu odkrywczych treści:) Tu przesłania nie ma. Co więc zostaje, by jednak "Dom" wrzucić do wybitnych? Aktorstwo? No bez jaj. Craig gra poprawnie, Weisz przeciętnie, czyli normalnie jak na siebie. Ról wielkich nie stworzyli. Ścieżek nowych DS nie wydeptał. Soundtrack jest niezauważalny. Scenografia ze styropianowym śniegiem niezbyt rzuca na kolana. Oryginalnych pomysłów zero. Dialogi ssą (specjalnie dla Ciebie, Autorze, gimnazjalne wyrażenie:) schematycznością. Pytanie więc, co tu jest takiego wspaniałego???
Zwykły thriller o jazdach, jakie odwala bohaterowi jego umysł. Tu naprawdę nie ma nic "głębszego". Film o urojeniach nieszczęsnego pomyleńca, z happy-endem (facet zbił kasę i zyskał sławę dzięki cudzej śmierci) - ot i cała głębia.
Dla mnie film na 10 punktów !
Odnośnie opinii, analizy i oceny filmu przez użytkownika Bender1988h jest ona błędna. Niestety spostrzegawczość tego użytkownika jest na poziomie niżej niż gimnazjalisty a oto przykład.
Cytat: " Co do ludzi, którzy naiwnie myślą, że w tym filmie były duchy, to przykro mi (wcale nie cha cha cha :D) ale was rozczaruje- SPOILER-rodzina postaci granej przez Craiga to nie duchy- jedynie wytwory jego wyobraźni, jego poszarpanej psychiki- koniec Spoilera."
Niestety użytkownik Bender1988h pisząc powyższe zdania próbował zabłysnąć, a wyszło zupełnie odwrotnie. Naśmiewa się z ludzi którzy dobrze zinterpretowali film. Tak to były duchy.
Oto dowód:
W końcówce filmu gdy prawdziwy winny Jack Patterson próbuje zastrzelić Willa Atentot'a (Daniel Craig'a), w dymie widzi poruszające się i dzwoniące dzwoneczki i strzela w tym kierunku. Każdy spostrzegawczy pewnie to zauważył, jak nie to radzę oglądnąć ponownie końcówkę filmu. Ewidentnie duch Libby Attenton (Rachel Weisz) zmylił strzelającego i w ten sposób uratował Craig'a.
Do Bender1988h zanim zaczniesz oczerniać innych spójrz w lustro, bo źle oceniłeś film. Radzę ponownie oglądnąć końcówkę.