To oczywiście pochwała. Bardzo lubię filmy o przenikających się światach, nie dokończonych rozrachunkach, a jeśli mam jeszcze to podlane relacjami uczuciowymi i mogę zerkać na ładne buzie, to mogę nawet spalić czajnik. Do Naomi od dawna czuję miętę, ale tak daleko do Australii...