I tkwię tak, od nastu lat w sytuacji podobnej. Gdzie stosunek relacji, jest jednak wyższy i wyjść z toksyny nie mogę. Z dom wariatów, uciec nie mogę i i ciąży mi on, jak nie zaleczona rana. Wiecznie ropiejąca, wiecznie drażniąca, która zepchnęła mnie do studni, z której wyjścia nie ma.