Zaskakująco dobrze mi się to ogladało. Wiedziałem, że będzie to solidny odmóżdżacz, ale nie wiedziałem, że tak. Początek aka młodzi ludzie w podróży z zepsutym samochodem przerabiany już milion razy i jak zwykle w takich przypadkach oczywisty. Dlatego też trochę się na nim nudziłem. I jeszcze do tego Paris Hilton... ale będąc sprawiedliwym, to tutaj akurat cała obsada gra bardzo miernie.
Jednak gdzieś od momentu, gdy pojawia się ten gość od zbierania ofiar wypadków z dróg, robi się już ciekawiej. A już najciekawiej kiedy bohaterzy docierają do efektownie prezentującego się, wyludniałego miasteczka, a potem tytułowego domu z wosku. Od pewnego momentu film trzyma w napięciu i nie puszcza już praktycznie do samego końca. A co najważniejszy klimat jest momentami zaskakująco mroczny.
Podobały mi się praktycznie wszystkie te "woskowe" efekty, które moim zdaniem wyglądały bardzo przekonująco. A gdy dom zaczął się powoli roztapiać, wyglądało to całkiem epicko. Poza tym jest tu sporo, nazwijmy to "mocnych" scen i one też wyglądają solidnie.
Szkoda, że aktorzy nie stanęli na wysokości zadania, bo film jest naprawdę dobry jak na tak komercyjne podejście.
Moja ocena: 7/10.