O tym filmie słyszałem tylko tyle, że jest kiepski i gra w nim znana osoba bez zdolności aktorskich. W efekcie oczyma wyobraźni widziałem już film tak bezpłciowy i schematyczny jak "Piątek trzynastego" z teatralnym aktorstwem w stylu lat '50. Jak się natomiast okazało był to zwyczajny przeciętniak atutów nie pozbawiony.
Najważniejszym atutem filmu jest dobre wykorzystanie wszechobecnego wosku - to dziwne wrażenie towarzyszące kontaktowi z figurą zatrzymaną w typowo ludzkiej pozie i perfekcyjnie go imitującego; scena nakładani oraz spektakularny i niezwykle plastyczny finał, który powinien stanowić wizytówkę filmu. Scenografia i charakteryzacja doprawdy imponująca.
Jak na slasher przystało mamy też sporo scen gore. Fanów gatunku powinna ucieszyć ich różnorodność. Niektóre typowe i rozbrajająco głupio pokazane, inne z kolei stosunkowo rzadko goszczące na ekranie i przedstawione realistycznie.
Aktorstwo jest tym aspektem filmu, który niemal zawsze oceniam inaczej niż krytycy. Żadna z kreacji nie wybijała się szczególnie, ale nie powiem też aby ktoś wypadł sztucznie w swojej roli. Jest po prostu zwyczajnie. Tak samo jest z kreacją Paris Hilton - ani nie było jej zbyt wiele w tym filmie, ani też nie skompromitowała się niczym obsada "Cube Zero". Charyzmatycznych, zapadających w pamięć postaci - brak.
Kolory, zdjęcia, dźwięk, muzyka jak przystało na film z Hollywood prezentują wysoki poziom i nie przeszkadzają w odbiorze.
Wiele pomyj zostało wyrzuconych na ten film i nie mam pojęcia dlaczego. Jak na slasher przystało mamy do czynienia ze zwyczajną, niezbyt inteligentną produkcją. Nic, co bym szczególnie polecał, ale w kategorii slasherów prezentuje się bardzo przyzwoicie. Żaden klasyk, ale atuty ma.
2/5