Film był dobry, ale zniesmaczył mnie troche podtekst z irańskim imigrantem jako "czarnym charakterem".
Wiadomo od dawna że te dwa narody za bardzo się nie lubią, a nawet nienawidzą, ale żeby wykorzystywać film do takich celów to już przesada.
Za takie posunięcie wielki minus dla Perelmana.
ale czy to był "czarny charakter"? Moim zdaniem nie, facet miał swoje
zasady, był surowy i trzymał dyscyplinę w domu (w końcu był wojskowym), ale
nie był tyranem! Chciał dobrze dla rodziny.
Czarnym charakterem był ten policjant.
Ja również się z tobą nie zgadzam. Irańczyk był przedstawiony jako osoba kierująca się honorem i miłością. Amerykanie zostali ukazani w złym świetle.
W tym filmie nie ma czarnych charakterów. Za to wszyscy są przegrani, wszyscy, bez wyjątku... Oglądałem film trzy razy i za każdym razem robił na mnie tak samo duże wrażenie. Świetne kino, świetne kreacje aktorskie i fabuła. Tylko to uczucie przygnębienia, które zostaje po seansie, bo nawet będąc widzem i obserwując wydarzenia na ekranie na chłodno, ciężko byłoby znaleźć wyjście z tej sytuacji...