Bardzo lubię i cenię sobie tego aktora. W wielu wywiadach podkreśla, że przygotowując się do roli tworzy dodatkową "historię" swojej postaci by lepiej ją zrozumieć. Nie mam pojęcia co on miał w głowie czytając ten scenariusz i stwierdzając, że to jest coś dla niego... Pomijam fakt, że jego czas ekranowy tyłka nie urywa, ale ta postać jest niesamowicie płytka i jednowymiarowa. Jego mocna stroną są postacie skomplikowane lub wewnętrznie skonfliktowane,a tu....Po Epicentrum myślałam, że już nie wybierze żadnego shitu, no ale cóż za coś musi jeść.
W całym tym scenariuszu jedyną postacią, do której poczułam empatię był pies.