Laura i Phill przeprowadzają się razem z dwójką dzieci do nowego domu. Razem z nimi mieszkać ma również niekoniecznie lubiana matka Laury. Cała familia niedawno przeżyła dużą tragedię, jaką była śmierć Jennifer (czyli córki Laury i Philla). Dziewczynka zginęła w wypadku samochodowym, za jej śmierć po części obwiniają się ojciec (który w trakcie jazdy był pod wpływem) oraz babcia (która zachęcała Philla do zalewania robaka). Niedługo po wprowadzce, wszystkich zaczyna martwić dziwne zachowanie małej Mary. Dziewczynka zaczyna słyszeć dziwne głosy i nawoływania, okazuje się, że potrafi komunikować się ze swoją niedawno zmarłą siostrą. Rodzina oczywiście nie daje wiary słowom dziecka, natomiast duch Jennifer ma wobec swej familii złowieszczy plan, który chce wprowadzić w czyn za pomocą małej Mary.
"Don't Go to Sleep" to trochę już przykurzona produkcja tv, która z pewnością zasługuje na uwagę. Nie ma tu wiele krwawej grozy (w zasadzie krew pojawia się tylko wtedy, gdy filmowa mamcia zacina się w palec), ale film przepełnia złowieszcza atmosferka i niezapomniany klimat lat 80'. Dodatkowo w obsadzie mamy Ruth Gordon w bardzo fajnej roli zdziwaczałej babci ("Harold i Maude", "Dziecko Rosemary"), Dennisa Weavera jako lubiącego sobie golnąć tatuśka ("Pojedynek na szosie") i Olivera Robinsa (znany z serii filmów "Duch") jako psocącego grzdyla. Całość jako horror być może wypada bladawo, ale nie ma tu miejsca na nudę (ogląda się jak po maśle). Jak na podszytego dreszczem telewizyjniaka, jest to nader smaczny kąsek.