Widać, że Karl Urban już na długo przed Dreddem miał zadatki na twardziela rzucającymi niemiłosiernymi sucharami. Niestety sam film to raczej kolejne góvvno na podstawie gry, niemiłosiernie kiczowaty, źle zagrany, po prostu durny. Nie obeszło się bez naukowego bełkotu o 24 chromosomach ani bez kiczowatych zombie. Jest wiele odstępstw od gry, motyw otworzonych wrót do piekieł zastąpiono czymś w stylu wirusa zamieniającego ludzi w maszkarony. Efekt jest porażający, ci zarażeni wypadają w filmie totalnie idiotycznie. Aż żal, że scen z Hell Knightem czy z innymi wysłannikami piekieł jest tak mało i są tak słabe choreograficznie, nawet mistrzowie we wcielaniu się w różnego rodzaju stwory jak Brian Steele czy Doug Jones niewiele mogą tutaj pomóc. Wracając jeszcze do idiotyzmów, to ta pani doktor była niesamowita, że też podłączyła do kroplówki swojego przełożonego, który zamieniony w potwora utknął w ścianie podczas próby ataku. Film jest dramatycznie słaby i nie daje się absolutnie nikomu wykazać, zwłaszcza Urbanowi, który jest na planie jedynym dobrym aktorem. Jakieś mocne plusy? Scena fps - dobrze nakręcona, efektowna, miodzio.

2/10. Jeżeli ktoś chce obejrzeć film tylko dla fps to niech sobie zobaczy fragment na youtube albo obejrzy Kick-Assa, gdzie też jest tego typu scena i dodatkowo film jest warty obejrzenia.