To chyba parodia tytułu "DOOM". Ekranizacja gry komputerowej, więc odniosę się do niej. Trzecią część gry przechodziłem nocą, ze słuchawkami na uszach. W trakcie gry serce mi waliło, a rano jak odszedłem, sprawdziłem czy mam czyste majtki. Każde przejście do nowego poziomu dawało kilku sekundową ulgę i poczucie bezpieczeństwa w zamkniętej komorze w której nic Cię nie dorwie, albo oczekiwanie aż uszkodzone grodzie powoli się otworzą, za Tobą biegną pająki z ludzkimi głowami, a w prawym rogu ekranu widzisz, że zaraz magazynek trzeba zmienić. To jest DOOM. Carmack próbował połączyć masową strzelankę z horrorem przez co Doom nie jest w 100% ani jednym ani drugim, ale chory klimat, który ta gra wytwarza nie pozwala przestać się bać i odczuwać emocji za każdym razem gdy ją przechodzisz. Dlatego jestem bardzo zawiedziony tym filmem. Odniosłem wrażenie, że nakręcony został z przymusu, licząc na zyski ze względu na tytuł. Nie posiada ani odrobiny klimatu z gry. Baza UAC powinna być opustoszałym miejscem w którym niedobitki walczą o przetrwanie. Tymczasem personel siedzi sobie w bezpiecznym jej fragmencie i opowiada, że coś tam się stało na dole, po prostu porażka. Baza gdzie jest personel jest czyściutka jakby dopiero ją poodkurzali, tymczasem wszędzie powinny walać się flaki. W ogóle całe to UAC wygląda jakby obili do filmu jakimiś kartonami pomalowanymi na srebrno. Widać, że reżyser nie wiedział na co się porywa, można by było z tego hit zrobić.