Filmowe adaptacje gier video mają to do siebie, że nie są one najwyższych lotów. Jeśli chodzi o Dooma, to na ich tle wypada nawet nie najgorzej. Mamy fajnie prezentującą się akcję. W głównej mierze chodzi mi tutaj o świetnie zrealizowaną scenę z pierwszej osoby. No po prostu łał. Fajny też klimat jest w tej produkcji. Szkoda, że z czasem zaczyna się on ulatniać, no ale dostaje wtedy fajną akcję, o której wyżej pisałem, więc jest dobrze. Aktorzy wypadli nie najgorzej, chociaż akurat postacie, w które się wcielili nie były jakoś specjalnie ciekawe. Ale to już wina scenarzystów. No właśnie scenarzyści. Podjęli oni jedną z najgorszych możliwych decyzji. Chodzi mi tutaj o ten pseudonaukowy bełkot, który nam tutaj zafundowali zamiast innych wymiarów. Decyzja całkowicie nietrafiona moim zdaniem. Muszę również wspomnieć o tym, że fajnie prezentuje się lokacja, w której dzieje się akcja tego filmu czyli kompleks na marsie. Te ciemnie i ciasne korytarze naprawdę nieźle wyglądają. Na koniec jeszcze jedna sprawa dotycząca końcówki. Jest ona kiepska i to bardzo. Najlepiej spuścić na nią zasłonę milczenia.