6,2 937  ocen
6,2 10 1 937
Doonby. Każdy jest kimś
powrót do forum filmu Doonby. Każdy jest kimś

To co widzimy przez 4/5 filmu to tylko wizja bohaterki, która na wszystko co ostatnio złego wydarzyło się w miasteczku (zginął ulubiony właściciel baru, następnie jej bratanek, a potem ojciec został oskarżony o gwałt) pije z rozpaczy przez wiele dni w opuszczonej chatce, gdzie znajduje stary pamiętnik niedoszłej matki Sama i w wizjach ucieka w lepszy świat. Wyobraża sobie, że matka nie usunęłaby Sama, a ten niczym niezwykły bohater pojawił się ostatnio w miasteczku i uratował własciciela baru, następnie jej bratanka, a potem jej ojca przed oskarżeniem. Śni o tym, rozmarza, aż pijana się budzi (widać jak kopnęła pustą butelkę) i na tyle odjechała, że na jawie myśli iż to prawda. Wyobraża też sobie, że Sam mieszka w tej chatce, którą ładnie wyremontował. Biegnie do baru, gdzie spotyka żonę właściciela baru i ojca po czym im mówi o niesitniejącym (gdyż nienarodzonym) Samie. Gdy słyszy, że nikt o tym nie wie wraca do tej chatki. Wtedy odnajduje pamiętnik Sama (pusty, gdyż zawsze taki był, a to ona w snach/marzeniach wyobrażała sobie), dziwi się że jest pusty. Następnie chwyta pamiętnik niedoszłej matki Sama, czyta i uzmysławia sobie prawdę. Tak wygląda film. Pokazuje, że nienarodzony Sam "mógłby być kimś". Każdy może być kimś.

ocenił(a) film na 7
Alex_Tyler

Bardzo zgrabnie i trafnie wyjaśniłeś film ale myślę, że pominąłeś jeden istotny szczegół. Zauważ, że w pierwotnej historii Sam trafił do sierocińca. Szeryf o tym mówił, że jest chłopakiem z sierocińca. Więc te wyobrażenia tej dziewczyny są morałem całej historii. Gdyby matka go nie wyskrobała, tylko urodziła i porzuciła (co i tak byłoby okrutne i traumatyczne dla chłopca i traumatyczne dla matki) to mimo wszystko miałby szansę on dorosnąć i zmienić czyjeś życie na lepsze. Tutaj pokazali to w prosty sposób, że mógł w odpowiednim momencie zmienić życie swojego kata (ginekologa) i jego rodziny na lepsze. Ktoś powie, że to nieprawdopodobna historia. A jednak, nie mamy nawet pojęcia ilu ludzi ma żonę/męża, z którą tworzy szczęśliwy związek i nie zdaje sobie sprawy, że jego teściowie mogli rozważać aborcję tegoż dziecka (a więc i związku). Warto przypomnieć sobie również scenę w której schorowana burmistrz leży na łóżku i mówi do matki i córki "pożałujecie". Film jest krzyczącym wyrzutem sumienia w stronę aborcjonistów i wcale nie widać w nim nachalnego światopoglądu chrześcijańskiego. Nie trzeba być chrześcijaninem by rozumieć proste rzeczy. Z zapłodnionej komórki jajowej zawsze urodzi się człowiek, a nie pies lub kot. Każde życie to dar i nie mamy pojęcia jak wyglądałby świat bez tych wszystkich aborcji.

logotyp

Dziękuję za to wyjaśnienie, nie to że nie rozumiem filmu, ale bardzo dobrze to wytłumaczył ☺