Generalnie film bardzo mi sie podobal. Poryczalem sie w momencie, jak chlopiec zamiast 
pobiec do mamy, wrocil do swojego przyjaciela. To byla poteżna scena. 
 
Ale moje pytanie dotyczy momentu, kiedy byl u czarnoskorych w domu, zwiazal wszystkich, 
celujac gospodarzowi w serce. Potem wiadomo co sie stalo, no i nie zrealizowal swojego 
zamiaru. 
 
Moje pytanie: jak odczytac ta nieskonczona scene? Gdyby mial bron w tym momencie to by 
zabil? Czy chcial zabic? Co chcial zrobic? Nie skumalem tego.
Później sam mówił, że nie wie co by zrobił, ale widać, że miał ochotę kropnąć gościa, że się tak wyrażę, chociaż w filmie doskonale wybrnęli z tej sceny i potoczyło się w stronę rozwiązania fabuły. Przecież dużo straciłby w naszych oczach bohater, który jednak przelałby krew bezbronnego, a tak sam zginął próbując po części spełnić marzenia chłopca, ale to smutne...
Ale wyglada na to, ze nie zabil przez przypadek, a to juz tak do konca nie daje mu statusu niewinnego.... Hmmm... dziwne... moze kiedys jeszcze raz obejrze...
W sumie to uważam, że by nie zabił, ale zabieg zastosowany w filmie skłania do przemyśleń... W ten sposób przywracam mu status bohatera :-)
Kiedy Phillip uciekał przez łąkę, Butch mówił: "Jesteś bohaterem! Napiszą o tobie gazety. Jak ich uratowałeś. Prawdę mówiąc, i tak bym ich nie zabił. Zabiłem tylko dwóch ludzi..." Zagadka rozwiązana ^^
Tak, faktycznie tak mówi, aż zanadto wyjaśniłeś sytuację, teraz już nie możemy gdybać :)
Ja oglądałam film z lektorem (nie słyszałam zdania w oryginale, po angielsku, które pada w tym momencie), ale w polskiej wersji jest : "Tak naprawdę NIE WIEM, czy bym ich zabił. Zabiłem w życiu tylko 2 ludzi..."