Zastanawia mnie,czy zwierzęta, a w szczególności niedźwiedzie w filmie są prawdziwe? Bo jeśli tak, to z niesmakiem oglądało mi się film, w którym priorytetem jest przywrócenie zwierzęcia naturze, które w rzeczywistości żyje w niewoli i jest tresowane, zmuszane do tańca i robienia różnych innych głupich rzeczy. Nikogo to nie rusza? Po pół godz. zrezygnowałam, widząc tańczącego niedźwiedzia porywającego niedźwiedzicę, który wraca na łono natury... Ciekawe, ile razy biedak musiał powtarzać sceny, by w końcu było jak należy, a potem wracał do swojej klatki, a nie na łono natury, o które się tak rozchodziło. Zresztą inne zwierzęta były w tej samej sytuacji. Z tego miałam się śmiać? Magia kina jakoś nie dała mi zapomnieć o tym, że te zwierzęta w rzeczywistości żyją w niewoli i są tresowane ku uciesze widzów. A żyć powinny spokojnie w swym naturalnym środowisku, a nie w cyrku. Dla mnie film i jego fabuła to mała hipokryzja. Tak więc nie oglądam.
Jasne, głosy też należały do zwierząt, wszak to gadające stworzenia były.
Litości.
Hahaha a ty mnie gdybyś przeczytał to co napisała to nie napisałbyś do niej KOLEŚ.
Muszę po części przyznać ci rację, najlepiej zwierzętom żyje się na wolności, w ich naturalnym otoczeniu. Jednak z drugiej strony, gdyby nie te zwierzęta (wytresowane), to film najprawdopodobniej wcale by nie powstał, ponieważ grafika komputerowa w 2001 roku nie była zbytnio efektowna i wyglądało by to wszystko sztucznie, poza tym te zwierzaki chyba jakoś katowane nie są i za wykonaną "sztuczkę", są one wynagradzane. Nie wiem do końca jak to wyglądało przy produkcji tego filmu.
Z tego, co wiem, to zwykle mieszają kilka technik - trochę tresowanych, trochę sztucznych, może wkleili jakieś zdjęcie dzikiego zwierzaka. To, co najlepiej sprawdzi się w danej scenie technicznie. Większość reżyserów filmów tego typu stara się żyć w dobrych stosunkach z obrońcami zwierząt (sławna linijka 'żadne zwierzę' itp.),stąd nie sądzę, żeby wymagania stawiane żywym zwierzakom przekraczały ich możliwości.