Podoba mi się historia, klimat, muzyka - zawsze to coś lepszego od głupowatych filmów o zombie czy innych "wampirach" i ogląda się z ciekawością. Wątek miłosny naprawdę super zrobiony, można się nawet wzruszyć ;).
Problem stanowi tu dla mnie już sam pomysł robienia z prostackiego, tępego psychopaty ckliwego kochanka i szlachetnego rycerza. Może i można, ale mam nadzieję, że nie zobaczymy niedługo filmu o kochliwej księżnej Batory ratującej kobiety od okrutnej śmierci z rąk Turków ;).
Luke Ewans słabo spisał się w roli księcia Drakuli - bezpłciowy, bez charyzmy, raczej pasuje to latynoskich telenowel. Przypomina mi skopaną przez Żebrowskiego rolę Skrzetuskiego i obaj mają ten sam "gardłowy" głos zupełnie nie pasujący do roli bitnego, charyzmatycznego rycerza i przywódcy - raczej do opowiadania dzieciom bajek na dobranoc ;).
No i sama postać Draculi w scenach walki - właściwie pod względem efektów słabiutko, jakieś nietoperze... Gdzie ta straszna postać? Tłucze się jeden z Turkami jak zwykły facio, nie ma tu klimatu grozy, zabrakło pomysłu, inwencji.
Na, ale mimo to fajny :)