Ani to dramat historyczny, ani tym bardziej historia Draculi. Sam Vlad przypominał bardziej superbohatera, aniżeli księcia ciemności. Co więcej, nawet to nikłe podobieństwo do arcy-wampira jest wątpliwe - odgłosy i dźwięki przez niego wydawane prędzej przypisałbym wilkołakowi, aniżeli wampirowi. Rozumiem zamysł na film jaki przyświecał reżyserowi, aby pokazać korzenie legendy, lecz całkowicie się to rozjechało.