Mam pytanie do osob,ktore obejrzaly film.Czy wfilmie jest duzo drastycznych momentow,i czy jest duzo krwi.Licze na
odpowiedz.
Cóż- raczej nie. Faktem trochę krwi jest, ale nie jest tak, że "leje się ona hektolitrami". Co do drastycznych momentów- ze skóry nikogo nie obdzierają, żadnych jakiś tortur nie ma.
Zależy co przez to rozumiesz - film jest o wampirze więc krew napewno się pojawi, ostre bitki również są ale jak wyżej ktoś napisał hektolitrami się jucha nie ulewa.
ee tam, obejrzeć można. na mnie bynajmniej wrażenia nie zrobil zadnego jesli chodzi o krew ^^
Jak już to przynajmniej. A co do filmu masz rację, klasyczny film gdzie się dużo dzieje ale można przewidzieć co się będzie działo więc tutaj troche rozczarowanie.
Spokojnie, słowo bynajmniej jest dozwolone. Pan powyżej akurat użył go poprawnie.
jak mi wiadomo, bynajmniej jest zaprzeczeniem. A z tego co da się ostatnio uslyszec to ludzie po prostu mysla ze sa to slowa oznaczajace to samo... Ale nie warto sie tu klocic. Zatem milego wieczoru zycze.
"Bynajmniej nie zrobił wrażenia" - użycie jak najbardziej poprawne, w zaprzeczeniu. Według słownika "bynajmniej" to partykuła wzmacniająca zaprzeczenie. Teraz wprawdzie większość używa tego słowa nie mając pojęcia, co ono oznacza i do czego służy, ale to nie znaczy, że należy wytykać każde jego użycie.
Co do krwi- naprawdę nie ma tutaj scen, które u osób wrażliwych spowodowałyby przerażenie czy coś w tym stylu :)
Co do tego czy warto iść czy nie - to kwestia tego czy lubisz coś pomiędzy filmem fantastycznym z dużą dawką akcji i domieszką tzw. "wyborów moralnych" głównego bohatera.
Moim zdaniem film jest fajny, taki w sam raz na weekendowy seans.
ja jestem z tych zamykajacych oczy na widok krwi :)
Tutaj nie bylo nic takiego. Cos tam sie chyba polalo ale nawet mnie to nie ruszylo. a serio, ja przy byle badziewiu panikuje :P
Zdecydowanie nie jest to horror i nie da sie tu czegokolwiek przestraszyc. Takie fantasy-action
Chociaz ja nie bede polecala wychodzenia do kina. Szczerze mowiac, zdecydowanie nie warto.
Można pójść, zobaczyć, posłuchać fajnej muzyki i zapomnieć. A potem poszukać "marmurkowej" biografii Vlada Tepesa (niestety, teraz to biały kruk...)