Jestem mocno rozczarowany tą kinowką... Jedyne co mogę powiedzieć to to, że twórcy zrobili ten
film na od pie rdol: animacje, fabuła, przemiana w SSJ God to jakaś kpina, sam wygląd tej formy to
powala nieudolnością przy jej tworzeniu... W niektórych momentach można było usnąć. Jedyny
śmieszny moment to sprzeczka Fat Buu z Bi Lusi, wtedy naprawdę zacząłem się śmiać. Ogólnie
żenada. Walka z diablo też taka na pół gwizdka. Mimo, że jestem fanem DB to nie mogłem dać
więcej niż 4 za ten film...
Za tańczącego Vegetę powinieneś dać chociaż tą 5tke :D Ja daję 8, ogólnie podobają mi się zmiany które zaszły w tym dragon ballu, przyznam mało walki i jak przedtem pisałem brak rywalizacji przez co mały jest sens, stawką są losy ziemi, tylko szkoda, że ta historia dzieję się z powodu kaprysu snu Bi Lusi ;]
Wg mnie film był po prostu... żenujący. Kochan DB ale zmiana w God'a i "kółeczko" to jakiś kiepski żart. Za dużo animacji komputerowej - ost tez fatalne - nawet Cha La skopali jakimś syntezatorem!!!
Jedyny plus to postać zamego antagonisty - Bi Lusi, Billu, Biru czy Birus (roznie nazywany jest) jest bardzo fajną postacią i fajnie byłoby go zobaczyć trochę więcej.
Bardzo rozczarowany jestem.
Jak się wsłuchasz w nowe Cha La to dostrzeżesz, że jest w nim więcej pozytywnej energii od oryginału, z początku dziwnie się słucha, ale potem wydaję się, że jest nawet lepsza i jest to mały krok do przodu, bo dla nowych fanów stare chala może nie być przyciągające, to nie lata 80, szkoda że openingu nima ;]
Nie wiem co mam Ci powiedzieć. Ale przede wszystkim jestem rozczarowany Tobą...Kurczę ludzie WY jesteście FANAMI DB na FOR EVER?! Czy nie? Zrobili odcinek, powrót do wspomnień, dzieciństwa, nie ważne w jakim stylu. Ja jestem z rocznika ponad 90 ale znam ludzi z 70/80 którzy uwielbiają go, nawet moja nauczycielka ze mną rozmawiała czasami o DB i jak to z bratem oglądała a miała wówczas 34 lata i uczy matmy + niemca. [ A jej brat nawet bez matury heeh pewnie przez oglądanie DB w dzieciństwie za miast nauki ;) ] ..Nie zmienia to faktu że mi się podoba, jest to głupia fabuła, i denne starcie ale człowieku co Ty p******sz, z całym szacunkiem, ale cała seria DB pokazuje swojego rodzaju brak logiki. W każdym odcinku jest śmiech przez te wymysły, fantazję, ale to Nas kiedyś wciągało...A Ty po wielu latach mając zapewne z 20 lat krytykujesz...Weź się zastanów i pomyśl, czy wolałbyś aby w ogóle wszyscy zapomnieli o DB i mieli go gdzieś, bo jak widać dalej on żyje, na zagranicznych stronach, na polskich, często się o nim dyskutuje, i jakoś powstał nie tak dawno kolejny odcinek, a podobno nawet szykuje się nowa seria z tego co czytałem o premierach 2013/2014. JAK DLA MNIE ZAJEFAJNIE IŻ POWSTAŁ BO TO LEPSZE NIŻ TO, BY NIE BYŁO. I fakt wpieniłem się a to dlatego że każdy oczywiście wymyślił by lepszą fabułę, i skoro już tak krytykują ludzie, to niech zainwestują forsę w producenta, kilka mln, obgadajcie z nim fabułę, nauczycie się płynnie assian language, bo nie którzy z angielskim mają problemy...I zobaczymy czy zabłyśniecie. Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie, ale to podkreśla fakt że fajni byliście i fajnie wam się go oglądało za dzieciaka, czyli jesteście osobami bez sentymentu, czysta pustka, i brak wyobraźni. Pozdrawiam =]
Na dzień dzisiejszy nie ma żadnych planów na serię czy kolejny film (tj. nikt kompetentny o tym nie informował). Jak tylko taka wiadomość się pojawi, to możesz się spodziewać newsa na http://dbnao.net.
Obejrzałem ten film i jestem rozczarowany. Może wynika to z faktu że nie jaram się już DB jak to miało miejsce parę lat temu. Cóż na pierwszy rzut oka można zobaczyć że jest inna kreska, a wszystko jest wzbogacone o efekty komputerowe i 3d momentami które przypomina tła z serii gier Budokai. Klimat w kinówkach nigdy nie powalał, sporo rzeczy były nielogicznych ale tym razem twórcy przeszli samych siebie. Kilka scen było dosyć zabawnych jak Vegeta tańczący na scenie (Jak by się przyjrzeć to odtwarza taniec Ginyu i jego wesołej kompanii) czy zestresowany Sheolong. Niepotrzebna trochę ta wstawka z Pilafem. Moc głównego bohatera wykracza poza granice absurdu. Po raz pierwszy mamy walkę interprzestrzenną, której areną jest cała powłoka ziemska, co jest ciekawym rozwiązaniem. Zabrakło trochę klimatycznej muzyczki i napięcia, i tradycyjnie bohaterowie pierwszoplanowi służą za sztuczny tłum (z wyjątkiem Vegety który tradcyjnie już dodał swoje trzy grosze) a ci drugoplanowi służą już tylko za atrapy.
Film odhaczony, nic specjalnego.