Film porusza trudne i ciekawe zagadnienie w jaki sposób społeczeństwo oraz władze powinny traktować przestępców seksualnych. Gdyby wierzyć w to, co nam zaserwowano w filmie, to wychodzi, że w USA tacy przestępcy nie podlegają żadnemu zainteresowaniu ze strony policji, a już szczególnie, gdy zostanie popełnione przestępstwo pasujące do profilu dewianta i to w bezpośredniej bliskości jego miejsca zamieszkania. Sfrustrowany taką sytuacją kurator bierze na siebie rolę dzielnego szeryfa, który rozprawia się ze złem w pojedynkę. Policja pojawia się po wszystkim, bo kolumna radiowozów z błyskającymi kogutami zawsze powinna wieńczyć takie "dzieło" jak "Drapieżnik". Swoją drogą - kto w tym filmie jest owym drapieżnikiem?