Pozwolę sobie na małe porównanie kilku aspektów tych 2 filmów
1.FABUŁA
Dreed 3D
Wydostanie się z zamkniętego budynku-koniec fabuły
Sędzia Dredd
Główny bohater wrobiony, niesłusznie oskarżony o zabójstwo odkrywa że jego dotychczasowe życie to fikcja, a jego brat to zły do szpiku typ, który stara się zawładnąć miastem przy pomocy klonów samego siebie.
Wygrywa Sędzia Dredd
2.AKCJA
Dredd 3D
Dobre sekwencje dynamicznych strzelanin poprzerywane momentami wkurzającymi i zbyt licznymi sekwencjami "slow mo" brak finałowej potyczki kiepski koniec.
Sędzia Dredd
Nie tak widowiskowa jak w nowszym filmie okraszona efektowną sekwencją pościgu i licznymi walkami w tym z wielkim robotem trzyma poziom także finałowa walka
Wygrywa Sędzia Dredd
3.Tło fabularne
Dredd 3D
1.Mega city one nowoczesne przeludnione miasto.
2.Wieżowiec 200 poziomów a na samym szczycie Ma ma
Sędzia Dredd
1.Mega City one bardziej mroczne i zdegenerowane od swojego młodszego odpowiednika co zasługuje na plus.
2.Pustkowia popromienne
3.Wnętrze Statuy wolności miejsce ostatecznej potyczki.
Wygrywa Sędzia Dreed
4.Wygląd i wyposażenie bohatera
Dredd 3D
-Standardowy wielozadaniowy pistolet sterowany głosem i tutaj fail pośród tej zaawansowanej techniki militarnej na ścianie za Ma Mą w finałowej scenie można ujrzeć karabin AUG a1 produkowany od 1978 trochę to naciągane.
-Mundur zaprojektowany do walki i to widać liczne wstawki kewlarowe bardzo solidna robota.
-Chełm śmieszny zbyt duży i ograniczający widoczność.
-Motocykl bardzo kiepsko wykonany ze zbyt długim przodem.
Sędzia Dredd
-Wielozadaniowy pistolet jw.
-Mundur kiczowaty z wielkimi niepraktycznymi naramiennikami
-Chełm kiczowaty jw. ale bardziej dopasowany
-Motocykl z wieloma defektami ale wyglądający bardzo fajnie.
Minimalnie wygrywa Dredd 3D
5 PRZECIWNICY
Dredd 3D
-Członkowie gangu padający jak muchy.
-Przekupieni sędziowie
-"Ma Ma"
Sędzia Dredd
-Bandyci
-Inni Sędziowie
-Robot
-Mutanci z pustkowia
-Zły brat
Wygrywa Sędzia Dreed
6.TOWARZYSZKI
Dredd 3D
Rekrut Anderson obdarzona nadnaturalnymi zdolnościami z początku zagubiona ale w końcu odnajduje się w sytuacji i staje bardzo przydatna.
Sędzia Dredd
Sędzia Hershey pomocna ale nie wybijająca się ponad przeciętność.
Wygrywa Dredd 3D
Wynik
4:2 dla starszej wersji
Żartujesz sobie albo jesteś totalnym ignorantem. Dredd (bez 3D, taki jest tytuł filmu) miażdży pod każdym aspektem tą żałosną ramotkę ze Stallone. Poza tym nowa wersja to czyste kino akcji, z dobrymi mocnymi scenami i po prostu konkretne kino, stara wersja to jakaś durnowata bajeczka w idiotyczny sposób przerabiająca oryginalny komiks.
"Główny bohater wrobiony, niesłusznie oskarżony o zabójstwo odkrywa że jego dotychczasowe życie to fikcja, a jego brat to zły do szpiku typ, który stara się zawładnąć miastem przy pomocy klonów samego siebie."
To brzmi idiotycznie ,a według ciebie wygrywa bo niby Dredd jest prostrzy. I w sumie tak, Dred jest prosty, ale to konkretne i mocne kino, gdzie twórcy doskonale wiedzieli co robią.
".Mega City one bardziej mroczne i zdegenerowane od swojego młodszego odpowiednika co zasługuje na plus"
HAHAHAHAHAHAH! Dzieciaku, ty nawet nie wiesz co piszesz, porównujesz bardzo brutalny i okrutny świat z nowej części do idiotycznej bajeczki z lat 90 i uważasz, że to drugie jest niby mroczniejsze i bardziej zdegenerowane? Sorry, że tak tu cię krytykuję, ale to co piszesz po prostu nie trzyma się niczego.
Każdy stawiający nowego Dredda niżej od wersji z roku 199... ileśtam (bo wali mnie z którego tamten gniot był roku) naraża się tylko na śmieszność, jedyne co można by od biedy uznać za lepsze w starej wersji to muzyka Silvestriego, o której nie wspomniałeś nawet.
co do istoty sie zgadzam ale Sedzia Dredd 4/10 z sympatii do Sylwka, Dredd 6/10 niezle kino akcji-sfc
Nie radze wyzywać od Dzieciaków ludzi których się nie zna, bo można się co najwyżej wygłupić.
Zgadzam się z BBRodriguez w jakiś 90%.... Lubie Stallone'a, ale nowy Dredd moim zdaniem bije wszystko na głowe, wg mnie jeden z lepszych filmów jakie miałem okazje ostatnio widzieć.
Pozwoliłem sobie na analizę niektórych fragmentów Twojej wypowiedzi:
1. Fabuła Dredda 3D miała moim zdaniem ukazywać właśnie pewien wycinek pracy sędziów, prozę ich fachu. Zwróć uwagę na fakt, iż po skończonej robocie nikt specjalnie nie gratuluje im niezwykle heroicznego (wszak walczyli z niemal całą kilkudziesięciotysięczną społecznością). To jest dla nich chleb powszedni i tak miał zostać ukazany, stąd prostota fabuły.
2. Trudno polemizować, bo po prostu reżyser miał inną wizję. Mnie "common criminal" Ma-Ma i brak typowego finalnego pojedynku specjalnie nie raził. Wyrzucenie jej przez okno wraz z użyciem slo-mo miało swój urok. :) Być może za finałowy pojedynek uznałbym konfrontację Dredda z Lexem i innymi przekupionymi sędziami, a ta była naprawdę ciekawa.
3. Nie mogę się z tym zgodzić. Zwróć uwagę jak mocno zdegenerowane jest społeczeństwo Peach-Trees. A stanowi ono przecież wycinek całego Mega City One, które w migawkach przed właściwą sceną w wieżowcu również ukazane jest jako miejsce pełne bezprawia (sędziowie mogą odpowiedzieć tylko na 6% zgłoszeń)
Wydaje mi się, że generalnie starałeś się przyczepić trochę na siłę. ;) Wersja z lat 90' ze Stallonem nie przystaje do realiów komiksu, sam sędzia Dredd był w porównaniu do tego z Dredda 3D postacią karykaturalną, bo pewnie taki miał być.
Filmy te oglądałem jeden za drugim najpierw wersje ze Slayem następnie z Urbanem niestety to co zaprezentował reżyser nowszej wersji strasznie mnie zmęczyło, przyczyniły się do tego głównie brak fabuły, wkurzające sekwencje "slow mo" co jak już napisałem skutecznie akcje przerywały, liczne niedorzeczności np.AUG, niedopowiedzenia co do kwestii mutantów, brak wyrazistego głównego przeciwnika, bo niby jest ale jej śmierć jakoś mało mnie obchodziła, ogólnie koniec był pośród aspektów wizualnych dość marny. A sama akcja to za mało by mnie przekonać więc w porównaniu starszej wersji wypada dość słabo. To moje spostrzeżenia.
Fabuła jest, po prostu nie łapiesz konwencji ;)
Staramy ci się powiedzieć, że to był po prostu dzień z życia Dredda podany w formie mocnego kina akcji, gdzie nie potrzeba żadnych skomplikowanych wątków ani twistów. Slo-mo ma swoje wytłumaczenie, nie jets po to by być cool tylko pokazuje jak ludzie odbierają świat po narkotyku, co tylko rozszerza świat przedstawiony i jest dobrym niewymuszonym pretekstem do zabawy stroną wizualną filmu.
Niedopowiedzenia o mutantach? A po co masz mieć wszystko podane na tacy? To nie jest film typu popcorn dla niewymagającego przeciętnego widza, mutanci po prostu są częścią tego uniwersum, dostajemy o nich jakiś strzęp informacji bo tyle nam trzeba, nie o tym jest fabuła, to nie X-men. Śmierć Ma-my bardzo dobra, pokazuje, że Dredd nie lubi się p******** i jej sztuczki wyroku nie zmienią. Ogólnie ta scena dobrze nawiązuje do początkowego zrzucenia z bloku tych trzech gości.
Dredd ze Stalone to po prostu bajka, mało realistyczna, o wiele gorsza pod względem aktorstwa, rezyserii i scenariusza, który jest stekiem bzdetów. Nowy Dredd na szczęście w kulki nie leci, to konkretne męskie kino :)
A to jest moja ocena nikomu jej nie narzucam, nie jestem dzieciak nie urodziłem się wczoraj, filmów obejrzałem sporo a nowy Dredd nie przypadł mi do gustu po prostu przedstawiłem swoje spostrzeżenia a czy ktoś się z nimi nie zgadza to już kwestia gustu.
Kwestia gustu dotyczy tego, czy coś się komuś podoba czy nie. Mogę lubić np. Piratów z Karaibów i Matrixa, a nie lubić LOTRa, co nie oznacza, że to drugie uważam za badziew, po prostu mi się nie podoba bo mam taki a nie inny gust. Tutaj dyskutujemy, czyli 'de gustibus non disputandum est' możemy w tej chwili wyrzucić gdzieś na bok.
Przedstawiłeś na forum swoje zastrzeżenia, niestety one były bardzo dyskusyjne stąd rozpoczęła się ta dyskusja. Przecież nie powiesz nam, że stary Dredd ma brutalniejsze Mega City One? Albo, że ma lepszą fabułę? Widocznie tak uważasz, ale nie umiesz tego poprzeć i zamiast wyskoczyć z kontrargumentami zasłaniasz się nie wiadomo czemu gustami. Powinieneś spojrzeć bardziej sprawiedliwie na produkcję z Urbanem, bo jest ona warta zdecydowanie więcej niż 4/10.
Wspomniałeś że nowy Dredd jest pokazaniem dnia służby sędziego np Szklana pułapka 4 też jest dniem z życia gliny ale to nie przeszkadza temu filmowi mieć fabułę (nie najwyższych lotów) ale trochę bardziej rozbudowaną niż zwykły jak to określił Dreed raid na kartel narkotykowy, bo zwykła młócka na za mało, wspomniałeś także że stary Dreed jest mało realistyczny i tu przytoczę scenę z nowego, Dredd dostaje pociskiem przeciwpancernym który uprzednio przelatuje przez ścianę robiąc w niej dziurę wielkości pięści, niestety obrażenia jakie otrzymał nasz sędzia wskazują na zastosowanie co najwyżej małego kalibru co notabene realistyczne raczej nie jest . Ocena "nowego" też nie należy do wysokich (6.5) więc wrażenie znudzenia nie dopadło tylko mnie. Sylwetki bohaterów też nie skłaniały do przemyśleń, maksymalnie je spłaszczono, przez co stały się nieatrakcyjne, w "starym " nie twierdze iż były maksymalnie wielowymiarowe ale charakteryzowały się cechami które mnie bardziej zachęciły.
Stary Dredd nie jest realistyczny, to hollywoodzka bajeczka, w której bohater zostaje niesłusznie skazany a potem powraca by wszystko naprawić i jeszcze jak to po amerykańsku pocałować się z kobietą (Hershey) na koniec. W nowym Dreddzie nie ma takich naiwnych głupotek, Amberson nie jest tu typem kobiety, która wydobywa z mężczyzny jakieś uczucia - wręcz przeciwnie, Dredd każe jej się dostosować do wymogów Sędziów i każe jej zabić kolesia mimo, że ona tego nie chce - bo takie mają zasady.
"Dredd dostaje pociskiem przeciwpancernym który uprzednio przelatuje przez ścianę robiąc w niej dziurę wielkości pięści, niestety obrażenia jakie otrzymał nasz sędzia wskazują na zastosowanie co najwyżej małego kalibru co notabene realistyczne raczej nie jest"
Dredd jest realistyczny pod względem ukazania brutalności świata i patologicznych realiów, niekiedy wyolbrzymionych ale jednak. To, do czego ty się przyczepiasz naciągnięcia typowe dla filmów akcji, przecież John McClane z Pułapki czy tym bardziej John Matrix z Komando powinni przez cały film zginąć dobre kilkanaście razy. Też nie lubię takich rzeczy, ale takie jest to kino akcji.
" Ocena "nowego" też nie należy do wysokich (6.5) więc wrażenie znudzenia nie dopadło tylko mnie"
Bo ludzie oczekują od Dredda nie wiadomo czego i przyczepiają się o byle gie. Na IMDB film ma 7,1 a stara wersja 5,2 - tam rankingi bardziej sieliczą bo ocenia więcej osób (z całego świata) i nie ma tam trollowania ocen (zaniżanie/podwyższanie). Poza tym film był dobrze przyjęty przez krytyków.
Możesz woleć starego Dredda, rozumiem, sentyment i te sprawy, ale mieszanie z błotem tak solidnego kina akcji jak ten tutaj to jest kpina, tym bardziej, że bardziej czepiasz się tego filmu jak reszta a nie zauważasz wielu świetnych zalet, a mówię tu o dobrych akcjach, małych smaczkach, zabawie obrazem, świetnym aktorstwie i perfekcyjnie zgranej z obrazem muzyce. Podejrzewam, że po prostu wyżywasz sie na tej wersji bo nie wiem, jest to coś na zasadzie 'pierwsza wersja najlepsza i nic nie ma być prawa od niej lepsze'.
Swoją drogą, z tego, co wiem, to amunicja przeciwpancerna jest krucha i mocno rozpryskowa, po uderzeniu w pancerz przebija go, a dalej rozwala się na kawałki, mogło być dokładnie tak samo w tym wypadku, po trafieniu i przebiciu ściany pocisk rozprysnął się i tylko odłamek uderzył w Dredda.
Poza tym, nie zwracasz w ogóle na taki aspekt, jak solidność pancerza noszonego przez Sędziów, akcja mimo wszystko rozgrywa się w przyszłości, a stróże prawa mają tam dostęp do najnowszej technologii, ich strój może do pewnego stopnia redukować obrażenia powodowane przez nawet najmocniejsze pociski.
Popieram. Największe spustoszenie w człowieku czyni najbardziej miękka amunicja (vide Hollow-Point). Przeciwpancerna jak na coś miękkiego trafi to robi tylko dziurkę niewiele większą od swojego kalibru. A jak na coś twardego i kruchego, to tak jak na filmie pokazali :-)
A argument z tym Steyerem AUG jest bez sensu. Pistolet M1911A1 (z 1911 zasadniczy projekt, potem modyfikowany) zaczęto wycofywać z uzbrojenia US Army w latach 80-tych. M2HB z początku lat 30-stych dalej jest w służbie wielu armii, w tym USA, i nie ma planów jego zastąpienia. MG3 dalej pozostający podstawowym ukm-em Bunderswehry to MG42 przystosowany do amunicji 7,62x51mm NATO. Przykłady można mnożyć. A w rękach bandytów broń miewa jeszcze dłuższą żywotność.
powiem krótko wole kazda sekunde nowego dredda niz ogladanie mordy Roba Schneidera i jego wygłupów w starym Dredzie
i jeszcze jedno jest wrescie brutal w filmie o herosie a nie cukierkowate gowno ze starego dredda
1. Fabuła:
Przeczytaj swój opis fabuły starego Dredda komuś, kto nie zna filmu, jeśli nie parsknie śmiechem, to podziwiam jego opanowanie.
Zły brat bliźniak chce zapanować nad miastem przy użyciu swoich klonów, no błagam.
2. Akcja:
Koniec nowego Dredda jest o wiele bardziej dosadny, pokazuje, jak ciężka i niewdzięczna jest praca Sędziego, nie ma fajerwerków i konfetti, kiedy wykonał zadanie, w którym miał nikłą szansę na przeżycie, bo to jego praca. A teraz ma wracać do roboty i nie oczekiwać na honory, bo niestety, ale się nie doczeka.
Finał potyczki z MaMą pokazuje charakter postaci Dredda lepiej, niż wszystkie sceny w starej wersji, gdzie Stallone wykrzykuje "I am the law".
Sekwencje ze slow-mo są moim zdaniem rewelacyjne, wnoszą do filmu sporo pod względem artystycznym, ale zgadzam się, że momentami są aż zbyt długie.
Finał starego Dredda to całe miasto wychodzące na przeciw Dreddowi, żeby mu podziękować za uratowanie świata, chociaż jeszcze chwilę wcześniej wszyscy byli przekonani, że jest mordercą i zabił członków Rady.
Nie rozumiem w jaki sposób pokazanie, czym jest projekt "Janus" w jakikolwiek sposób oczyszcza Dredda z zarzutów o licznych morderstwach.
Pomijam już fakt, że kiedy walczą jest noc i pada deszcz, a jak chwilę później schodzą na poziom parteru jest dzień, świeci słonko i jest sucho...
Moim zdaniem sam koniec finałowej walki też jakiś taki byle jaki - Dredd chwyta Rico, który nie zauważył, że skończyła mu się amunicja, i zrzuca go w przepaść i tyle, jakoś też niezbyt wyraziście się to kończy...
3. Tło fabularne:
Mega City One w starym Dreddzie jest zwyczajnym, przeludnionym miastem, w którym jedynym "brutalnym" i "mrocznym" aspektem są ludzie, którzy ni z gruszki ni z pietruszki tak znienacka postanawiają sobie postrzelać z okien i dziwią się, jak przyjeżdżają Sędziowie.
Nowy Dredd pokazuje realia, w których nie ma absolutnie żadnego poszanowania dla ludzkiego życia, wszędzie jest brzydko, brudno, nieprzyjemnie, ludzie gnieżdżą się w wielgachnych blokach, w których zdani są na łaskę brutalnych gangów, bo nikt prawa tam nie egzekwuje.
Wybacz, ale walka we wnętrzu Statuy wolności to straszny banał.
4. Wygląd i wyposażenie:
W starym Dreddzie strój Sędziego to coś przypominającego kostium zapaśniczy, na to t-shirt, a na to ochraniacze na barki, które nie chronią przed niczym, a są tylko efekciarskie i ograniczają ruchliwość ramion. Typowo bajkowo-komiksowe.
W nowym Dreddzie kostium ma kevlarowe wstawki, jest użytkowy i praktyczny. Typowe dla nowych filmów, które stawiają bardziej na realizm.
>"Chełm"
...
"i tutaj fail pośród tej zaawansowanej techniki militarnej na ścianie za Ma Mą w finałowej scenie można ujrzeć karabin AUG a1 produkowany od 1978 trochę to naciągane"
Zauważ, że po ulicach jeżdżą samochody, które nawet dziś można uznać za rzęchy, zaawansowana technika zbrojeniowa występuje tylko w wyposażeniu Sędziów, zauważ, że reszta bandziorów ma przestarzałą broń. Zwróć uwagę, że nowy Dredd stawia na pokazanie przyszłości, w której nie nastąpił aż taki skok technologiczny, nie ma latających motocykli, nie ma "pistoletów plazmowych", ani innych takich bajerów, komputeryzacja jest na wyższym poziomie, są wszczepy (oczy), są rzadko spotykane zaawansowane technologicznie militaria, ale świat niewiele poszedł do przodu i część ludzi żyje w przyszłości, a część nadal tkwi w przeszłości, bo nie może sobie finansowo pozwolić na technologię (bezrobocie, bieda, bylejakość).
Wizja o wiele bardziej realistyczna, swoją drogą. Wiszący na ścianie karabin jest moim zdaniem jak najbardziej w porządku.
Moim faworytem są i tak karabiny ze starego Dredda, które wyglądają jak rury PCV i jakby strzelały we wszystkich kierunkach.
5. Przeciwnicy:
W starym Dreddzie bandziory też padają jak muchy, choć część z nich jest od stóp do głów pokryta pancerzem... Do tego robot bojowy, którego słabym punktem są wystające na wierzch kable, które wystarczy wyrwać ręką...
Do tego zły brat bliźniak-superzłoczyńca próbujący samodzielnie przejąć władzę, to motyw żywcem wyjęty z kreskówek, tudzież z kina klasy C.
6. Towarzyszki:
Jeden z mniej ważnych aspektów, jak dla mnie, chociaż przyznam, że Hershey w starym Dreddzie jest strasznie mało wyrazista, pomyślana i zagrana nijako, więc zdecydowanie z dwójki pań preferuję Anderson. Także pod względem urody, choć tu jest to wyłącznie kwestia gustu.
Dodałbym też takie podpunkty, jak:
7. Konwencja:
- w starym: wszystko jest przerysowane, mało poważne, wprowadzony jest bohater (Fergee), który ma wprowadzać humorystyczne akcenty, wszystko od Sędziego stojącego z wypiętą piersią, kiedy bandziory strzelają do niego z okien po bohatera negatywnego trąci kreskówką.
- w nowym: naturalizm, dosadność, realizm (w granicach gatunku science-fiction).
8. Aktorstwo:
W nowym może nie są to role Oscarowe, ale w starym Dreddzie aktorstwo jest doprawdy groteskowe (moja ulubiona scena: www.youtube.com/watch?v=ueYUwcZV-n0 - no przepraszam, ale to jest niepoważne), pokazuje to chociażby scena, w której bandzior wyjmując broń zza pasa i celując w Dredda robi to z triumfalnym "HAA!", trochę to żenujące.
Mam wrażenie, że jakby komuś, kto nie widział żadnego z Dreddów pokazać obie wersje, to zdecydowanie bardziej przypadłaby mu do gustu nowa wersja. Do starego nic nie mam, uwielbiam ten film (!), ale niemal wyłącznie z sentymentu (tak jak chociażby i "Człowieka demolkę"), bo nie oszukujmy się, nie jest to film dobry.
Nowy Dredd pozytywnie mnie zaskoczył, myślałem, że będzie to kolejny spaprany remake, a dawno nie miałem okazji oglądać tak dobrze zrealizowanego, mocnego, konkretnego filmu akcji.
Oba te filmy pretendują do ekranizacji komiksu. Wersja za Slyem nadaje się do rozpalania w piecu w kwestii merytorycznej [lubię ten film za inne rzeczy, to taki mój "guilty pleasure" film tak głupi, że aż trudno go nie lubić, ale jako odniesienie do komiksu to jakaś kpina].
Za to nowy Dredd idzie niemal w 100% wiernie z tym co prezentują komiksy.
Tyle w temacie.