Coś było nie tak z promocją filmu gdyż widać to choćby po liczbie głosów na samym Filmwebie - Dredd niespełna tysiąc, a taka kupa jak Resident Evil: Retrybucja (co za żałosne przełożenie z angielskiego) ponad 3600 głosów. Szkoda, wielka szkoda, bo sam film jest perełką w morzu łajna jeśli chodzi o kino akcji z tego roku.

Po prostu ludzie, nie wiedzieć czemu, odrazu byli negatywnie nastawieni do filmu i nikt na to do kina nie chciał iść, a film rewelacyjny, świetny. Ode mnie też 9/10.

Ja oglądając ten film odniosłem wrażenie, że jest to idealny materiał (gdyby nie wyszła kontynuacja) na krótki serial, przykładowo na zasadzie jednego sezonu, z dziesięciu odcinków, po godzinie każdy. Wtedy możnaby przedstawić kilka jego innych krótkich przygód, ewentualnie jakiś wątek przeplatający się przez dłuższy czas. Klimat swoją brutalnością bardziej przypominał mi właśnie najlepsze serialowe produkcje w stylu The Walking Dead, czy seriale wojenne, modne ostatnimi czasy mocne kryminały pokroju Luter'a itd, bardziej niż filmy blockbusterowe. Chciałbym by poszli bardziej w oryginał. Mało kto wie, że w komiksach Dredd mieszkał z gosposią, która dbała o niego mieszkanie bo sam żyłby w chlewie, antycznym robotem sprzed wojny, który wyglądał jak poskładany z klocków do których przykręcono zamiast rąk rury do odkurzacza pokracznik, i bratanicą która, była jedyną osobą wobec której okazywał jakieś wyższe uczucia (innych tylko akceptował w swoim otoczeniu, tak jak np pannę Anderson, to taka jego swoista forma sympatii). Rodzinne życie tego socjopaty nie mogłoby być oczywiście tematem przewodnim, ale jako tło, czemu nie. Tylko pytanie czy Urban zagrałbym w jakimkolwiem serialu, nawet gdyby był tak ambitny. Wszyscy doskonale wiemy, że kto jak kto, ale brytyjczycy znają się na dobrych serialach :)

Człowieku, co ty zjarałeś? Dredd z gosposią? Bratanica? W jakim chorym świecie tak było. Dredd w ogóle nie ma czegoś takiego jak prywatne życie. Na godzinę albo dwie wchodzi do jakiejś specjalnej komory, gdzie "śpi efektywnie", a po wstaniu natychmiast wraca patrolować miasto i tak przez ponad 20 godzin na dzień spędza na ulicach. To postać prostacka do bólu i dlatego taka ekstra, ale przez to trudno dobry film z nią zrobić.

Anderson żyła w normalnym mieszkaniu, ale ona to z innych, tych PSI oddziałów, to nawet nie wiem czy brudzi się zabijaniem świrów na ulicach :)

W każdym razie wielka szkoda, że nie będzie sequela, bo jest masa fajnych rzeczy do wykorzystania. Jak w "Mad City" bym chciał, żeby taki klimacik był, z tyloma zakręconymi postaciami.

Brat Dredda, Rico, który był czarnym charakterem w starej wersji ze Stallonym miał córkę, czyli bratanicę Dredda, która musiała gdzieś mieszkać i ktoś musiał się nią opiekować, zważywszy, że Dredd go zabił. A on się do tego nie nadawał tak jak sam mówisz.

Brat Dredda, Rico, który był czarnym charakterem w starej wersji ze Stallonym miał córkę, czyli bratanicę Dredda, która musiała gdzieś mieszkać i ktoś musiał się nią opiekować, zważywszy, że Dredd go zabił. A on się do tego nie nadawał tak jak sam mówisz.

Brat Dredda, Rico, który był czarnym charakterem w starej wersji ze Stallonym miał córkę, czyli bratanicę Dredda, która musiała gdzieś mieszkać i ktoś musiał się nią opiekować, zważywszy, że Dredd go zabił. A on się do tego nie nadawał tak jak sam mówisz.

Sam mówisz, że film ma okazje stać się kultowym... co wróży mu niejako pewną przyszłość. Taki "Łowcy androidów" został z początku dosyć średnio przyjęty, a w kinach zaliczył klapę, a teraz gadżety, wersje reżyserskie, wszechobecny kult i rewolucja gatunku.
"Dredd" może rewolucyjny nie jest, ale jest wystarczająco dobry i ma kilka bardzo charakterystycznych cech, które faktycznie mogą uczynić z niego za parę lat obiekt westchnień geeków.
Ten film miał strasznie słabą promocje, przynajmniej u nas. Poza bannerami w sieci nie uświadczyłem żadnego przekazu, spotu, czegokolwiek. Wiem natomiast, że w UK miał całkiem niezłe otwarcie podobno< promocje pewnie też lepszą>, ale faktycznie coś w tym jest, że to takie trochę niezależne s-f, film zrobiony za stosunkowo niewielkie pieniądze i to z kiepskim marketingiem.

W Anglii miał najlepsze otwarcie od lat w kategorii 18+, co zwiastowało, że dobrze się sprzeda, a tu taka klapa...

To, że za kilka lat Dredd obrośnie kultem, jest jednak dla mnie marną pociechą, bo losy ewentualnej kontynuacji ważą się tu i teraz. Nie wydaje mi się, żeby wytwórnie podjęły ryzyko i sfinansowały produkcję sequela, który przyniósł kilkadziesiąt milionów dolarów (na ten moment) strat. Odnoszę też wrażenie, że film, z jakiś dziwnych powodów, nie jest traktowany przez ludzi poważnie. Próbowałem namówić kolegów i koleżanki z pracy na wizytę w kinie, ale NIKT się nie zdecydował, bo a) zwiastun taki sobie, b) minutowy clip z akcją ze slo-mo i rozwalenie meliny dla nich kiczowaty... Cóż.... Tak jak wspomniałem wcześniej, społeczeństwo woli jednak oglądać cukierkowych bohaterów w filmach sensacyjnych, którzy pomiędzy jedną a drugą akcją umyją ząbki i poprawią fryz.

Pozdrawiam

No właśnie zwiastun jest najwiekszą bolączką tego obrazu, bo zapowiada sci-fi piarda na poziomie nowej Pamięci Absolutnej. Chyba nikt po nim nie spodziewał się tak udanego i mocnego filmu.

Éomer marszałek Rohanu z Władcy pierścieni ...SĘDZIĄ-to kpina!czy żart?

Doom, Red, Ksiądz - Urban wiele razy pokazał, że świetnie czuje się w kinie ze spluwami i elementami sf, więc nie widzę w tym nigdzie żartu...

Do jegomościa nic nie mam,jednak mdła papka w jego wykonaniu "Judge" dla mnie nie jest :-?