(tylko dla tych co już obejrzeli film).Trochę mi nie dają spokoju pewne ze tak powiem aspekty w filmie a mianowicie pierwsza sprawa,główny bohater czyli "kierowca" uwikłał się w bardzo brudną sprawę(robotę)wcześniej czy pózniej musiało oczywiście do tego dojść (wpisane w jego profesję).Na początku filmu widzimy go jako milutkiego baranka(dobrego przyjaciela)ale to tylko pozory,nie lubi używać broni,ale wcale mu to nie przeszkadza w pózniejszej eliminacji przeciwników.Nagle taka przemiana(ukryty zabójca?).No można to tym tłumaczyć,że wyznaje maksymę,na zło trzeba odpowiadać jeszcze większym złem,mało tego trzeba być bardzo zdecydowanym w swoich poczynaniach.Szkoda,że tak mało wiemy o nim z jego przeszłości...No ale moze to i dobrze większe zaskoczenie nas czeka.
Druga sprawa,eliminacja przeciwników by chronić przede wszystkim kobietę i jej dziecko,przechodzi szybo i sprawnie na końcu pozostaje jeden ten najbardziej niebezpieczny(chirurgiczny zabójca,że tak powiem).Nasz bohater rozmawiając z nim w restauracji,uśmiecha się do niego(ale cały czas analizując,przewiduje co zrobi jego przeciwnik).Tamten stara się być rzeczowy,prawdomówny ale daje się odczuć ze kierowca(ja również)mu nie wierzy w żadne słowo.Dochodzi do konfrontacji ale na warunkach tamtego,ten pierwszy atakuje(pomijając ze miejsce też wybiera)i tu moje wątpliwości,dlaczego dał tamtemu pierwszy ruch gdy przeciwnik akurat najgrozniejszy?Wcześniej to on ustalał zasady z innymi....Mało tego liczyłem że wyjmie torbe z bagażnika wypchaną czymś innym a nie pieniędzmi..
Trzecia(spokojnie ostatnia już),po konfrontacji kładzie sie na masce samochodu,ostanie(?)spojrzenie na niebo,słońce,wreszcie wsiada do samochodu(chce umrzeć na własnych warunkach czyli w swoim azylu w samochodzie)ostatnia podróż,no właśnie ale czy ostatnia...umiera czy nie?
Czy nie przemyślany?Tylko jeśli spojrzymy na konfrontację kierowcy z "chirurgicznym"innych luk w filmie nie widzę,chyba że ty widzisz więcej...Mówimy tylko o lukach fabularnych,teraz.
Wg mnie nie umiera, bo powinien umrzeć już podczas siedzenia w samochodzie. Wydaję się to nieprawdopodobne, no chyba że nasz bohater miał płytką ranę albo jakąś kamizelkę na sobie.
Mi się wydaje(ale tylko wydaje),że jednak umiera...Cios zadał człowiek,który znał się na swojej profesji jak mało kto,dlatego nazwałem go chirurgicznym,zobacz jak wcześniej zabijał innych... Cios był najprawdopodobnie w wątrobę,czyli szanse na uratowanie znikome...
Znał się, ale od momentu zadania ciosu do końca filmu z pewnością minęło trochę czasu, a do tego momentu kierowca by się wykrwawił, a on sobie jak gdyby nigdy nic dalej jechał.
Kiedyś gdzieś słyszałem,ze do godziny czasu(jeśli sie nie mylę),tyle masz czasu.Dlatego znamienne było spojrzenie jego w kierunku rany(w którym miejscu jest) i pózniej drugie spojrzenie w strone nieba,pożegnanie ze światem(tak to odebrałem).
wg mnie on nie umarł. Chociażby świadczy o tym ta scena gdy siedzi w samochodzie i każdy się zastanawia czy on żyje czy nie. I wtedy przymyka oko, co pokazuje że przeżył. Wyjeżdża by ochronić Irene.
"Wyjeżdża by ochronić Irene."
Nie no teraz to przesadziłaś,ona patrzyła na drzwi jego pokoju,pustego...On nie wróci przynajmniej do niej.
no właśnie. Wie że przez niego może na nią kłopoty sprowadzić dlatego do niej nie wraca. Jak rozmawiał z tym kolesiem co na końcu go zabił ten koleś powiedział ona będzie bezpieczna ale Tobie tego nie mogę zagwarantować. W zasadzie nie wiem dlaczego nie mógł mu tego zagwarantować skoro już tylko on wiedział o tym powiązaniu ale z jakiegoś powodu powiedział - teraz nie o to mi chodzi tutaj. Wg mnie odchodzi od niej by była bezpieczna.
Mnie się nie podoba scena, w której Driver dwa razy masakruje czołowo samochód Nino, po czym staje nad skarpą z włączonymi reflektorami :)
"Nagle taka przemiana(ukryty zabójca?)"
Z tego rozwoju wydarzeń wynika, przynajmniej dla mnie, że driver w przeszłości doświadczał jakiejś patologi. Nic nie wiemy o jego rodzinie, a przecież bez znaczenia nie może być ta jego heroiczna walka o bezpieczeństwo Irene i jej syna. Widzę tu pewien związek. Jest brutalny i bezwzględny, bo takie wzorce ktoś mu kiedyś przekazał. Z drugiej strony łaknie miłości i rodzinnego ciepła, dlatego tak emocjonalnie związał się z sąsiadką, wierząc iż ona będzie tym kim poprzednie kobiety w jego życiu nie były.
"dlaczego dał tamtemu pierwszy ruch gdy przeciwnik akurat najgrozniejszy?"
Wykonał telefon do Irene, pożegnał się. Poszedł na układ, zakładający jej całkowite bezpieczeństwo, a potem dobrowolnie wybrał śmierć, która jego zdaniem i tak była nieunikniona. We wcześniejszej fazie filmu, w rozmowie z Shannonem, podkreślał że obaj muszą się ukryć, bo został wydany na nich wyrok. Zdawał sobie sprawę, że sam przeciwko wszystkim nie da rady. Ponad wszystko pozostał realistą. A czemu zostawił pieniądze? Przecież nigdy mu na nich nie zależało, zgadzał się pracować za połowę stawki etc. Ta torba z dolarami na środku parkingu była symboliczna, bo uświadamia iż pieniądze nic nie znaczą w obliczu śmierci.
No tak dobrowolnie wybrał śmierć...Ale jakoś tego nie mogę przetrawić,został mu tylko jeden przeciwnik(jedyne zródło ewentualnego przecieku) a nie całe zastępy mafii,nie musiał składać ofiary w postaci siebie(patrz "Człowiek w ogniu" z Denzelem).
końcówka jest bezbłędna. podoba mi się otwarte zakończenie, każdy może je dowolnie zinterpretować. ja widze to tak że on umiera za kierownicą, czyli tak jak powinien, jadąc do swojej ukochanej (?) a może poprostu przed siebie. przeszłość bohatera jest owiana tajemnicą, ale mówiąc Irene że czas spędzony z nia i malcem było najlepszym co go w zyciu spotkało sugeruje że mógł mieć ciężkie życie.
Moim zdaniem trochę nie tak.
Po 1) Otwarte zakończenie jest super ale na pewno nie jedzie do ukochanej, gdyż jest u niej spalony. Z potulnego miłego faceta zmienił się (dosłownie na jej oczach) w bestie, która z zimną krwią brutalnie morduje człowieka. Co prawda, nasz Driver jest spełniony bo zapewnił jej i chłopakowi bezpieczeństwo ale kosztem ich wzajemnych relacji..
Po 2) Dla mnie dziwnym elementem było sam fakt, że w ogóle dał się w tak oczywisty sposób podejść wrogowi numer 1!! Driver - przebiegły inteligentny i bezwzględny a tu nagle takie uśpienie i kosa w brzuch w momencie gdzie można było się tego najbardziej spodziewać? Chyba, że świadomość dopełnienia obowiązku wrzucił na luz i już nie miał takiej czujności jak wcześniej.
Reasumując.. dla mnie umiera w aucie :) Nóż w brzuch to pewna śmierć bez szybkiej pomocy lekarzy.
film bardzo dobry!
pozwolę sobie tutaj wkleić moje przemyślenia z mojego wątku na temat trochę marnego sposobu ukazania motywacji bohatera: http://www.filmweb.pl/film/Drive-2011-399746/discussion/opinia+na+%C5%9Bwie%C5%B Co,1730496
(...)ale to też ciekawy wątek - jak bardzo główny bohater był skrzywiony. ktoś gdzieś w jakiejś recenzji nazwał drive studium agresji. problemy z psychiką to też jeden z tropów. przeczy co prawda obrazowi bohatera jako szlachetnego obrońcy i honorowego wojownika, ale jeżeli film ma być bliski realizmowi to umówmy się, że roztupywanie czyjejś głowy czy dławienie ludzi pociskami do normalnych nie należy. zwłaszcza, by pomóc kobiecie, którą poznało się całkiem niedawno. razi nieadekwatność środków do celu.
właśnie dlatego pisałem o tym zatarciu braku motywacji w drugiej połowie filmu. owszem, zostawia to otwartą drogę interpretacji, ale twórcy nie dali zadowalającej liczby wydarzeń i drobnostek, które wskazywałyby na coś konkretnego. czy naprawdę miłość(?) [a przecież de facto do niczego nie doszło, a więc miłość czysto platoniczna, chociaż z istniejącym napięciem] potrafi popchnąć człowieka do tak okrutnych, i co ważne - niepotrzebnych czynów? do tego strasznie kontrastowa staje się wówczas pierwsza połowa filmu, kiedy bohater uczestnicząc w akcjach wystrzega się raczej bezpośredniej przemocy (nie nosi broni itp.).
dlatego tak czepiam się tego słabego moim zdaniem zarysowania motywacji głównego bohatera. jeżeli nie przyjmujemy wersji o problemach psychicznych (mam na myśli coś więcej niż oczywista antyspołeczność bohatera) ani nie wierzymy w tak bardzo odmieniającą moc tak bardzo eterycznej miłości, to przy próbach innych interpretacji motywów bohatera rażą niekonsekwencje. i wówczas film traci na realizmie.
i to co tu piszecie jest dość ciekawe. ja w ogóle nie rozważałem nad tym czy umiera czy nie. dla mnie oczywistym jest, że przeżył.
mam wrażenie że kierowca całkowicie izolował się od pewnych realności. brał udział w napadach ale nie poczuwał się w ogóle do winy, dla niego liczyła się tylko jazda, i to jazda pod wpływem dużej dawki adrenaliny, świadczą o tym jego warunki: daje ci 5 min okno, nie nosze broni, nie widzę co robicie. wcześniej i później nie możesz na mnie liczyć, masz tylko te 5 minut, i w zasadzie to nigdy się nie spotkaliśmy. on chciał tylko zaspokoić swoje uzależnienie od adrenaliny. bo najprawdopodobniej był od niej uzależniony.jak rozmawiał z nino przez telefon a w drogiej ręce trzymał młotek cały trząsł sie od jej przypływu, ale nadal był spokojny i rzeczowy wiedział czego chce i do tego dążył., tak samo w momencie kiedy do motelu wtargnęło dwóch uzbrojonych facetów, kierowca cały trząsł się od uderzenia adrenaliny, a jednak mimo to wiedział co ma zrobić i robił to bez błędów. W zasadzie oprócz silnych odczuć "adrenalinowych" kierowca całkowicie nie odczuwa żadnych emocji, dopiero poznanie Irene wywołuje na jego ustach uśmiech.
tak więc odnośnie broni on nie mówi że jej nie lubi albo ze z jakiś względów jej nie używa, on tylko prowadzi samochód wiec nie jest mu potrzebna, ale gdy ma do niej dostęp i jest z wstanie zagrożenia życia swojego lub osób na których mu zależy nie waha się jej użyć.
Facet jest rzeczowy, mało mowny, miły ale jeśli zajdzie mu ktoś za skórę potrafi być brutalny, i to brutalny w taki zwykły sposób w taki sposób jak każdy z nas mógł by być gdyby stanął na jego miejscu. scena w windzie gdy całuje Irene a następnie żeby chronić ją i siebie zbija faceta który przyjechał ich zabić. główny bohater robi to w przypływie "szału" i większość z nas była by do czegoś takiego zdolna gdyby ktoś nas chciał zabić, tylko prawie nikt nie zdaje sobie z tego sprawy.
idąc na spotkanie z chirurgicznym zabójcą wcale nie chciał zęby się to wszystko tak potoczyło, ale zdawał sobie z tego sprawę ze tak może się stać, i dlatego był na to przygotowany.
Pamiętacie słowa : znasz bajkę o skorpionie i o żabie? poszedł na to spotkanie bo chciał doprowadzić sprawę do końca, nie musiał tego robić mógł uciec z pieniędzmi, ale nie zrobił tego, miał charakter który tak kazał mu zrobić. przecież nie był tchużem, ani złodziejem.
czy zginął? tego nie wiemy, taki rozwój wydarzeń mogło by nam podpowiadać zakończenie w którym Irene puka do pokoju 405 którego nikt nie otwiera, jednak nie wiemy czy driver nie był jeszcze w drodze do mieszkania, a może w ogóle odjechał w siną dal. w całej sympatii jaką darzyłem głównego bohatera chciałbym żeby przeżył jednak rozum podpowiada coś innego. Wyśle że zabieg ten był specjalny, gdyby film odniósł spektakularny sukces zawsze można nakręcić dalszą część jednak dla mnie film jest dokończoną opowieścią i druga część mogła by tylko zatrzeć dobre wrażenie po pierwszej.
Film jest doskonały, dobrze się go ogląda, ma wspaniałe kreacje aktorskie w których brak słów mówi nam dużo więcej niż same słowa. strzelaniny w filmie wygląda jak by były nakręcona w realu, bang bang i po sprawie, a nie jak niekończące się magazynki i przeciągające się sceny walki w innych filmach akcji. pościgi też nie są specjalnie przeciągane. wszystko jest takie prawdziwe akcja jest szybka i krótka a momenty spokoju i elementy zwykłego życia dłuższe i wolniejsze. a do tego muzyka bardzo dobra i wspaniale dopasowana do akcji ale nie wybijająca się zbyt wysoko ponad film. miłość pisana prawdziwą adrenaliną- slogan jest bardzo trafiony aczkolwiek myślę że wiele osób zrozumie to trochę inaczej niż powinno zwłaszcza po obejrzeniu trailera który rysuje trochę inny obraz filmu, i właśnie trailer uznał bym za najsłabszy punkt tego filmu
"Wyśle że zabieg ten był specjalny, gdyby film odniósł spektakularny sukces zawsze można nakręcić dalszą część"
Błagam! Nie! To jeden z tych filmów, który zasługuje na ciąg dalszy wyłącznie w naszej wyobraźni. Podobnie zawsze reaguję na hasło - powinien być sequel Incepcii. Filmów kompletnych nie można ruszać, i rozmieniać na drobne.
"aczkolwiek myślę że wiele osób zrozumie to trochę inaczej niż powinno zwłaszcza po obejrzeniu trailera który rysuje trochę inny obraz filmu,"
Ten trailer miał spełnić swoje zdanie - ściągnąć jak najwięcej osób do kina. Niestety Drive to dzieło bardziej złożone, które niekoniecznie trafia w gusta przeciętnych widzów.
Oczywiście miało być Myślę (błąd autokorekty).
również jestem zdania żę film ten nie powinien mieć sequela:
"dla mnie film jest dokończoną opowieścią i druga część mogła by tylko zatrzeć dobre wrażenie po pierwszej."
A odnośnie trailera zgadza się że spełnił swoje zadanie bo ściągnął ludzi do kina, i wielu ludzi było niezadowolonych-ponieważ myśleli że idą na zwykły film akcji: pościgi strzelaniny coś w stylu Bad Boys, przynajmniej takie opinie usłyszałem przy wyjściu z kina, opinie przeciętnych widzów na których kino robi pieniądze. A wiele widzów którzy oczekują w kinie czegoś więcej pominie ten film właśnie po obejrzeniu trailera, myśląc że to zwykły film akcji.
Ja sam nie poszedłem na ten film po obejrzeniu trailera. Trailer obejrzałem po powrocie do domu, na tchnięty opinią widzów. byłem tam tylko dzięki Ryanowi Gostlingowi, oglądałem go wcześniej w Fanatyku, Pamiętniku oraz Słabym Punkcie, i miałem przeczucie że to może być bardzo dobry film i nie zawiodłem się
FIlm jak najbardziej na plus. Montażowo, muzycznie, ujęciowo jest fenomenalny (jak to Refn).
Ale w pewnych sprawach poszedł na łatwiznę. To całe poznanie się bohaterów, zbyt skondensowane. Zepsuł się bohaterce samochód tuż przed sklepem? - no dajcie spokój, to banał.
Ciężko również cokolwiek wydobyć z postaci bohatera - jaki to typ człowieka. Nic o nim nie wiemy a ten w pewnych momentach wybucha. Wybucha w nim romantyk-marzyciel, wybucha w nim zabójca-szaleniec.
Co za mieszanka. To tyle, w skrócie.
(dodam jeszcze do poprzedniego postu dziwną scenę kiedy to boss mafii tnie rękę mechanika mówiąc że już są kwita. A potem widzimy go leżącego na ziemi. Nie żyje? Ale byli kwita. To co w końcu zaszło? Chyba, że to celowy zabieg. Refn lubić tak zestawiać sceny przecież)
hipotetycznie facet się wykrwawił bo miał podcięte żyły, w praktyce mógł to sobie czymś owinąć i jechać do szpitala na 99% by przeżył wystarczyło by tylko chcieć!!
Ale jakie chcieć??Chirurgiczny(będę się trzymał tej nazwy bo pasuje do niego)wiedział jak zabijać swoje ofiary,przecinając żyły,na pewno poczekał aż ofiara najpierw odpłynie i pózniej wykrwawi się na śmierć,do czasu odpłynięcia,ofiara mogłaby jeszcze walczyć,no ale on był juz stary i niedołężny...
prawda i pewnie tak było, ale w filmie nie zostało to pokazane, ani inny przypadek jak chirurgiczny w ten sposób kogoś pociął i czekał aż się wykrwawi wiec tego możemy się tylko domyślać, jaz zresztą większości możemy się tylko domyślać wielu rzeczy w filmie
Ale co jak co,to właśnie ta scena była dla mnie najbardziej brutalna(mały szok)...
Zupełne inaczej to odebrałem.
Dla mnie to wyalienowany, nieśmiały, samotny i pragnący kontaktu facet. - p
Gdy spotyka kobiete zdaje sobie sprawe jak bardzo tego mu brakowało, jednak nie wie lub nie potrafi się z nią związać. W momencie gdy zaczyna jej grozić niebezpieczeństwo robi wszystko aby temu zapobiec, można powiedzieć że cała ta brutalna przemoc jest jego sposobem na okazanie uczuć.
Wcale nie dochodzi do konfrontacji na warunkach tamtego. Zabójca wie, na co stać kierowcę. Kierowca wie, co potrafi zabójca. Spotykają się przy obiedzie, a ich lekka rozmowa i wzajemne uśmiechy świadczą o tym, że dokładnie wiedzą, w jakim celu tu przyszli. Cała ta rozmowa nie jest nawet grą pozorów - być może miała być, ale przeciwnicy rozpoznali w sobie ludzi inteligentnych i sprytnych. Stąd te uśmiechy. Wiedzą, że cała sprawa może się skończyć tylko w jeden sposób i obydwaj "wiedzą, że on wie". "Starcie" jest tylko formalnością. Do tego stopnia, że zabójca nawet nie stara się przechytrzyć kierowcy np. zadając cios w plecy. Szanują się i rozumieją nieuniknioność tego, co nastąpi.
Jak dla mnie nie ma wątpliwości, że umarł. A nawet jeśli ktoś by mnie przekonywał, że ze scen jasno wynika iż przetrwał, ja odpowiem: tak czy siak jest martwy, przecież nie może kontynuować dotychczasowego życia.
"Nic o nim nie wiemy a ten w pewnych momentach wybucha. Wybucha w nim romantyk-marzyciel, wybucha w nim zabójca-szaleniec"
I właśnie tego nie mogę zrozumieć,jak można być takim łagodnym a zarazem takim brutalem,taki trochę Doktor Jekyll i pan Hyde w jednym.
Mówiliście tu o przeciętych zyłach....facet, który zabijał Przyjaciela Drivera na pewno przeciął tetnicę, stąd tyle krwi...i szybki zgon. "Chirurgiczny"- owszem zadał cios, ale na pewno nie był on w wątrobę jak ktos napisał...sprawdź człowieku gdzie leży wątroba, bo na pewno nie po lewej stronie, ani nie po środku...więc jakby nie bylo...mógł to przeżyć tamując krwawienie a później zszyć ranę...no ale tego już nie wiemy...zakończenie jest otwarte, coś jak w Incepcji...każdy może zakończyć po swojemu;)