[Spoilery] Nie chcę rozpętywać pustej dyskusji, proszę więc o przeczytanie mojego posta przed skomentowaniem, postaram się być maksymalnie konstruktywny.
Czytam opinie o filmie, i wymieniacie masę zalet - klimat, aktorstwo, muzyka, zdjęcia. Czytam te opinie, i o dziwo z większością się zgadzam, przynajmniej częściowo. Pozostaje jednak jedna, niesamowicie ważna kwestia - fabuła. Czy naprawdę nikt nie dostrzegł tego stosu niedorzeczności piętrzącego się mniej więcej od połowy filmu aż do ostatniej sceny?
To jest film akcji, wiele z filmów tego gatunku polega na strzelaniu, obijaniu ryjów, krzykach, bieganiu, pościgach z zarysem fabuły w tle, o której i tak nikt nie pamięta. Nie przepadam za takim kinem, ale rozumiem ideę gatunku. Przeważnie w takich produkcjach jest wiele głupot, służących za pretekst do jeszcze większej ilości strzelania i mordobicia. Tak już jest, i tyle. Jedni lubią pooglądać wybuchy, inni nie lubią. Ja nie lubię.
Ale Drive wydawał się inny. Drive wykreował ciekawe postaci, inne niż w typowych filmach akcji. Drive dał ułudę, że jest czymś znacznie więcej, karmiąc widza pięknymi zdjęciami, wyciszonym, spokojnym klimatem, nie był pokazem fajerwerków, ale opowiadał historię, którą chciało się poznać. I tak przyjemność płynącą z oglądania, nieoczekiwanie przerwał wystrzał, chociaż początkowo odebrałem go jako ciekawy zwrot akcji, okazał się początkiem męki.
Wszystko co nastąpiło po nieudanym napadzie na lombard, było zbiorem bezsensownych i nieprzemyślanych zdarzeń, momentami tak niedorzecznych, że zaczynałem się śmiać nie wierząc w to, co widzę. Po kolei:
- główny bohater wchodzi do jakiegoś klubu, bije gościa młotkiem, nikt nie reaguje, nie ma żadnej ochrony? co w ogóle ten facet robił w pokoju pełnym nagich kobiet? Pomijając to, dlaczego one wszystkie sobie siedzą spokojnie i patrzą?
- główny bohater rozdeptuje głowę jego niedoszłego zabójcy, który zamiast faktycznie go zabić jechał sobie z nimi windą. Rozdeptuje ją w miejscu, w którym musi się kręcić sporo ludzi, biorąc pod uwagę rozmiar parkingu, do którego zjechali, mimo to nikt nie zauważa, nie zawiadamia policji? Udaje mu się posprzątać po sobie zmasakrowane zwłoki, krew itd? Co za beznadziejne miejsce na morderstwo, to tak jakby twórcy filmu powiedzieli 'pieprzyć logikę i zdrowy rozsądek, gość ma zabić na oczach dziewczyny, więc winda w ich domu pasuje idealnie'
- główny bohater chodzi wszędzie w uwalonej krwią kurtce, no ale to takie kozackie. Oczywiście nikt nie zwraca uwagi
- bohater wie, że po szturchnięciu pędzącego auta, zatrzyma się ono obok drogi tuż przy urwisku i kierowca nie odjedzie przez minutę, zamiast tego wysiądzie się porozglądać. Wie również, że wjeżdżając prostopadle z dużą prędkością zrzuci ten samochód samemu zatrzymując się pół metra dalej. Ranny pasażer ucieka przed nim do morza, to dość oczywisty wybór więc się nie czepiam. A nie, zaraz...
- na koniec spotyka się z szefem szefów tylko po to, żeby za darmo dać się dźgnąć i i tak gościa wykończyć... w biały dzień, na środku zatłoczonego parkingu, no ale nikt nie zauważa
Łał. Czy naprawdę nie przeszkadzają wam takie ewidentne bzdury w odbiorze filmu? Serio, ludzie piszą, że to jest film dla inteligentnych, że nie jest przeładowany efektami tylko dobrą pracą kamery i świateł. Dlaczego więc jest tak nieprzemyślany i nierealistyczny? I co z tego, że nie ma efektów, skoro i tak wymaga skupienia się na wizualnej stronie, a nie na treści?
Nawet nie wymieniłem wszystkiego, co mi przeszkadzało, ale większość z wymienionych dałoby się w banalny sposób naprawić, zmieniając nieco okoliczności, porę dnia albo miejsce akcji, naprawdę wystarczyłoby wykazać się odrobiną rozsądku, a powstałby naprawdę dobry, spójny, ładny, klimatyczny film. Niestety, ostatnie 40 minut zniszczyło go totalnie w moich oczach i z niecierpliwością czekałem kiedy wreszcie się skończy.
Nic dodać, nic ująć. Początek filmu zapowiadał się całkiem obiecująco. Może nie było to "trzęsienie ziemi", ale nawet mnie zaintrygował. Niestety im dalej w las, tym było gorzej. Niedorzeczne sceny to jedno, stek bzdur. Nie będę się powtarzać, bo bardzo rzetelnie to wypunktowałeś :) Ale poza tym "Drive" był dla mnie zwyczajnie nudny. Ścieżka dźwiękowa owszem, super, ale to nie wszystko. W sumie szkoda, bo potencjał był, wyjściowy pomysł na historię nawet ciekawy, ale został kompletnie zmarnowany. Niestety "Drive" utwierdził mnie w przekonaniu, że filmy akcji to nie jest to, co lubię najbardziej.
Jeśli tak wybitnie poprowadzona reżyserko i scenariuszowo sekwencja, jak ta na początku filmu nie jest trzęsieniem ziemi, to ja już sam nie wiem, co nim może być.
Po prostu dla mnie nie była to bomba wgniatająca w fotel. Jednak tak jak już powiedziałam, mi również sam początek się podobał, ale to jak film został dalej poprowadzony już znacznie mniej.
Bardzo trafny i rzeczowy wpis. Oglądałem w necie i chwilami przesuwałem, bo niektóre ujęcia było po prostu denerwująco długie, tempo słabe, a historia dość prosta
Zawsze się znajdą takie typy jak ty więc tą twoją tyradę skomentuje tak: Nawet gdyby z nieba zszedł sam Anioł to zawsze znajdzie się ktoś kogo będzie wkurzało trzepotanie jego skrzydeł.
Nie muszę jej akceptować, mogę ją jedynie tolerować tak jak ty moją opinię na temat jego opinii.
Uważam, że niesłusznie uznajesz to za tyradę. Dxxx w sposób szczegółowy wyraził swoją opinię oraz opisał swoje niezadowolenie, nie obrażając przy tym fanów "Drive'a" - co w dzisiejszych czasach jest dość rzadkim zjawiskiem.
Pajaca to ty widzisz codziennie przed lustrem. Nudzisz przygłupie czy za dużo na słoneczku dzisiaj posiedziałeś? Skoro nie akceptujesz opinii innych użytkowników Filmwebu to wracaj do swojego marnego życia i nie wracaj dopóki nie dorośniesz!
Boże strzeż mnie i ratuj, to moje marne? Buahahaha. Pier..lisz bzdury i tyle, szkoda na ciebie czasu i atłasu. I nawet nie próbuj mnie wkręcać w cokolwiek. Dość
Mam gdzieś opinie innych użytkowników, ponieważ mam swoją i k..wa NIEZMIENNĄ. Jesteś w stanie to pojąć swoim ptasim móżdżkiem?
Skoro masz pieprzony trollu dość opinii innych to po jaką cholerę w ogóle się wypowiadasz w tym temacie? Jesteś masochistą czy chory psychicznie? I Boga w to nie mieszaj, bo jak widzę to ciebie opuścił dawno temu. Lepiej się pomódl o rozum.
Nie denerwuj się Misiek, każdy popełnia błędy. Wypowiedzieć się mogę, bo po to forum. A że mam w dupie twoje pier..lenie to mniejsza z tym. I nie truj już mi dupy, mam ciekawsze zajęcia
Teraz dopiero patrzę, że jesteś taką zwykłą pałą do lania dla wszystkich rozumnych. Goń się zwyczajnie, normalnie to bym cię dojechał smarku
Co pisałeś o ciekawszych zajęciach chwilę wcześniej? Bo zadzwonię do twojego specjalisty i cię zamkną w pokoju bez klamek.
popieram przedmówcę -
Dxxx - w pierwszej części opisu nawet bym się częściowo zgodził ale druga to jakiś bełkot - chyba z powodu braku wyobrażni , starczy i tak nie pojmiesz
Koles, strasznie wspolczuje ci gustu, nie wiem jakim cudem dales Pulp Fiction 10/10 i ci sie Drive nie podobalo, ale te bzdury, ktore tu napisales bardziej irytuja niz smiesza.
Nie rozumiem co ma Pulp Fiction do Drive. Rozumiem, że Cię mój post irytuje, mnie też nieraz irytuje krytyka skierowana w stronę filmów które lubię, zwłaszcza, kiedy się z nią nie zgadzam. Swoją drogą, nie musisz się uciekać do osobistych wycieczek tylko dlatego, że mój gust różni się od Twojego.
Jakie osobiste wycieczki, nie badz taki wrazliwy, jak pancia z fochem o byle co.
Podobalo ci sie PF, a nie podobalo Drive, a zazwyczaj fani PF docenili ten film, a sam Tarantino sie nim zachwycal.
Juz nawet nie komentuje tych bzdur, ktore zarzucalaes Drive'owi bo to troche marne bylo.
Tarantino nie jest dla mnie żadnym autorytetem w kwestii gustu filmowego. Równie dobrze mógłbyś napisać, że zachwycał się nim sam Zbyszek Malinowski z Ostrołęki.
Na pewno napisałem parę bzdur, co wynikało z mojego błędnego podejścia do tego gatunku filmowego, ale pod kilkoma argumentami wciąż mógłbym się podpisać, podobnie jak całkiem spora ilość osób, które zostawiły swój komentarz w tym wątku. Cieszę się, że nie komentujesz, bo nic by to nie zmieniło ani w mojej ocenie ani w niczym innym. Widzę że nie jesteś typem człowieka, który nawiązuje konstruktywną dyskusję więc brakiem komentarza oddajesz mi przysługę.
heh no tak, dla ciebie autorytetem jest scenarzysta M jak milosc, albo innych tasiemcow. Akurat Tarantino jest w 10tce najlepszych rezyserow wszechczasow, wiec jak najbardziej mozna sie sugerowac jego zdnaniem. Po z atym, dales 10/10 Pulp Fiction a teraz plujesz Tarantino prosto w twarz, jak ja lubie taka hipokryzje. Ja moglbym nawiazac merytoryczna dyskusje, ale takie betonowe głowki jak ty, nie sa w stanie przyjac zadnej konstruktywnej krytyki, bo sa zacofani w tym swoim plytkim mysleniu.
Daleki jesteś od konstruktywności w swojej krytyce. Zauważ, jeżeli jesteś zdolny do czytania ze zrozumieniem, że nie skomentowałem umiejętności Quentina jako reżysera, napisałem jedynie, że nie jest on dla mnie żadnym autorytetem w kwestii gustu. Wyjaśnię co to oznacza - nie ma dla mnie absolutnie żadnego znaczenia, czy Tarantino lubi, ceni albo wielbi jakiś film, ponieważ mam swój własny gust i jedynie on jest dla mnie istotny. Nie będę udawał, że coś mi się podobało tylko dlatego, że podobało się komuś, kto jest dobrym reżyserem. To jest dziecinne podejście.
Nie focham się o byle co, jak to wcześniej mi zarzuciłeś, ale dość oczywiste jest, że podchodzisz do tematu nadzwyczaj emocjonalnie i próbujesz na mnie osobiście wjechać, co jest dość żałosne.
Konstruktywną krytykę już przyjąłem w tym wątku, więc nie możesz mi zarzucać płytkiego myślenia. Ja za to mogę zarzucić Tobie, że nie przyszedłeś tutaj żeby rozmawiać, tylko pokrzyczeć i potupać nóżkami. To nie jest poziom komunikacji który mnie interesuje, wybacz.
Nóżki aż same się proszą o tupanie, jak ktoś w tak irytujący sposób krzywdzi dobre kino, a Drve jest wybitnym filmem, zwłaszcza na przełomie cienkich filmideł taśmowo powstających w USA.
Człowieku po co te nerwy? Tarantino się podobał film, Tobie się podobał, mnie się podobał, jemu się podobał mniej i tyle. Przecież to czy film Ci się podoba zależy od własnego gustu i upodobania. Czy to że film jest uznany przez krytyków, Tarantino i szeroką publikę ma oznaczać, że dam mu ocenę 10 bez oglądania, albo że dostosuję swój gust do gustu innych ludzi? Kompletnie bez sensu. Uszanuj opinię innych jeśli jest uargumentowana na poziomie nawet jeśli się z nią nie zgadzasz. Pozdrawiam :)
Nie wtrącaj się jak dorośli rozmawiają, bo do ciebie nie pisałem, idź odrób lekcje i na podwórko z kolegami poprzeklinać sobie i pokazać im jaki jesteś fajny, tu nikt cię nie doceni. Bez odbioru.
Moim zdaniem ten film ma wszystko:klimat, świetną grę aktorską, napięcie i muzykę. Mało pieprzenia, a dużo czuciai. Ty tego nie pojmiesz
czlowieku jesttes zwaklym polaczkiem ktory nie ma na nic wplywu podniecasz sie dno to tno i tyle
Jak sie nie rozumiem filmu, to od razu dno, radze myslec jak sie cos oglada, ale przeciez jako fan Avengersow nie używasz kopuły hmm?
Wy ludzie macie za grosz wyobraźni? Czy Wy byście w obliczu czegoś takiego zaraz złapali za telefon? I co byście powiedzieli? A sprawcę byście, rozumiem, przytrzymali?
Zgadzam się ze wszystkim! Swoją drogą, czy tylko ja miałam wrażenie, że główny bohater jest jakby opóźniony w rozwoju?