Po trailerze myślałam że będzie to taka gorzka komedia, która nie boi się pokazać innej strony
policji - głownie przez sceny z prostytutkami czy łapówkami w trailerze. Z fabuły pamiętam tyle, że
jakaś kobieta odgryzła facetowi przyrodzenie (mało brakowało, a zwymiotowałabym na sali - w
sumie to widziałam o wiele gorsze rzeczy, więc nie mam pojęcia dlaczego ta scena tak na mnie
zadziałała), a innemu urodziło się czarne dziecko. O tym, że miało miejsce jakieś morderstwo
przypomniało mi ponowne obejrzenie trailera ("Czy już wiesz kto zabił?" na końcu) i kilka tytułów
dyskusji. To chyba nie za dobrze świadczy o fabule filmu, skoro najbardziej w pamięci zostają
elementy, które miały być tłem...
Film widziałam bardzo dawno, dwukrotnie (za pierwszym załapałam z akcji głównie chaos) i potem sporo czytałam postów i recenzji, bo to oryginalny i bardzo dobry film, ale dopiero teraz uprzytomniłam sobie, że fakt morderstwa i śledztwa jakoś nie wybił się z innych - bardziej przerażających scen :), przeszedł niezauważenie. Jednak czy morderstwo nie miało być pretekstem, a tło - najważniejszym powodem zrobienia tego filmu? :)