Chyba nawet do kina pójdę z ryzykiem, że będę musiał się wsłuchiwać w dialogi słysząc w tle siorby i mlaskania gimbusów i wymioty "koneserów" w kinowej WC co później powiedzą, że film jest obrzydliwy co w wypadku Smarzowskiego jest komplementem. :)
To idź do kina studyjnego, jeżeli masz taką możliwość. Tam publika jest kulturalna, a i nie można wnosić jedzenia do sali kinowej
Popieram. We wrocławskim dcf-ie nie ma żadnych czipsów ani coli, nikt nic nie chrupie i nie siorbie. Na dodatek mało ludzi tam chadza, bo lepiej się polansić w multikinie, dzięki czemu nikt nikomu nie zasłania. Do tej pory mam traumę po tym, jak pare lat temu w heliosie dziewczyna siedząca przede mną miała na samym czubku głowy kilkunastocentymetrowego koka zasłaniającego mi 3/4 ekranu. Od tego czasu nie odwiedzam już takich przybytków, bo z alienami filmów oglądać nie zamierzam. Jak można upiąć włosy w kok do kina? Szkoda, że wiadra na łeb nie założyła. Na dodatek była wielce oburzona, że śmiem zwracać jej uwagę. O kopaniu w fotel i rzucaniu popcornem już nawet nie wspominam. Także uploader masz moje pełne zrozumienie.
Ja chodzę do poznańskiego Rialto, byłem tam samodzielnie trzy razy na filmach - pierwszy raz" było 11 osób, na drugim pojawiły się 23 osoby, ostatni raz byłem na Samsarze, gdzie pojawiło się - uwaga - 37 osób.
"z alienami filmów oglądać nie zamierzam"
dziewczyna w koku = alien... miły jesteś. dobrze że nie chodzisz do kina wśród ludzi bo to by było niebezpieczne. mi nie przeszkadza to że ludzie lubią na filmie coś zjeść i się napić. po twoim poście myślę że to jednak ty jesteś tym alienem... nie lubisz przebywać wśród ludzi, alienujesz się od nich, denerwuje cię że jedzą i piją, LOL :P
Ranyboskie, mam tę samą zagwozdkę, chodzenie do kina boli i to coraz bardziej, za każdym razem sobie mówię, że nigdy więcej... Połowę seansu rozkojarzona spędzam na irytowaniu się na sąsiadów. I niestety, weekendowy filmowców, kulturalna publika w kinach studyjnych to też mit. Byłam na takim "kulturalnym" seansie niedawno i tylko cudzysłowie uzasadnia użycie tego przymiotnika. Albo po prostu taka jestem drażliwa, jak to baby mają w zwyczaju ;)
Może wyjść z tego najbardziej kontrowersyjny film Smarzowskiego, ale zobaczymy. Na pewno nie będzie to film dla szerokiej widowni, bo nie każdy dopatrzy się ukrytych przekazów. Ale cóż, niektóre miasta nie mają możliwości kina studyjnego.
"Na pewno nie będzie to film dla szerokiej widowni, bo nie każdy dopatrzy się ukrytych przekazów." Już pomału się nie dopatrują. Na stronie PolskaTheTimes ukazala się recenzja pt. '"Drogówka" Wojciecha Smarzowskiego, czyli policja z epoki przedfotoradarowej"
No dobra, może i ten film jest mi strasznie bliski, ale to już jest słabe.
U mnie jest kino studyjne, ale puszczają tam tylko jakieś francuskie smuty o miłości. Myślę, że moglibyśmy zagrać razem tytułowe role w krótkometrażowym filmie "Skazani na multipleks". :D Już nie mogę się doczekać tego śmiechu jak w filmie padnie przekleństwo, a znając Smarzowskiego będzie ich sporo. :)
W Szczecinie mamy kino "Pionier". Najstarsze kino Europy (jeszcze z okresu Keisera). Ma dwie sale, z czego jedna bardzo kameralna, gdzie w trakcie seansu możesz się napić nawet alkoholu. Mimo to nigdy nie ma tu "nieproszonych gości". Nie wiem czy akurat Drogówkę będą tu puszczać, ale poza tym zapraszam :)
Myślisz, że film będzie lepszy niż Sęp? A puszki otwieranego piwa też Cię wkurzają bo ja otwieram:)
Sępa nie oglądałem, ale mogę powiedzieć w ciemno, że Drogówka będzie lepsza. Powodów mogę wymienić wiele. Po trailerze Drogówki już poczułem ten klimat, a Sęp przeciętnie. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że Sęp to kolejna tvn-owska papka sensacyjna, natomiast Smarzowski to sprawdzona marka. Następna rzecz, obsada. Zdecydowanie wolę Dziędziela od sztucznego Olbrychskiego i Jakubika od Żebrowskiego czy Małaszyńskiego. Mam cichą nadzieję, że szykuje się nam drugie "Wesele". :)
Jest też opcja iść do kina w środku tygodnia w godzinach porannych (choć w zasadzie nie każdy sobie może na to pozwolić), ale wtedy ryzykujesz, że wychodząc z sali nie posłuchasz po-filmowych komentarzy. Często okazuje się to być niezłą atrakcją.
dziś na szczęście mlaskania i siorbania nie było. za to zdarzyło się sporo osób, które weszło po pierwszych 20 i 30 min filmu (!?!) ;)