Ale co za dużo to niezdrowo - głównie jeśli chodzi o odniesienia do Wesela. To nie były nawiązania tylko autoplagiaty i nawet z tym samym akcentem mówione. Poza tym znowu Topa niezłomny gliniarz jak w Domie Złym. Te same twarze też już u Smarzowskiego nużą (dlatego najlepiej wypadł Braciak który gra dopiero u niego drugi film, to samo Dorociński). Sam film przez te nawiązania do poprzednich filmów traci a nie zyskuje - to trzeba dyskretnie a nie tak na chama. Sama fabuła i klimat świetny choć intryga powinna być bardziej uknuta bo to było zbyt serialowe niestety.