Najpierw puszcza do Ciebie oko, zwodzi Cię, a kiedy już siedzisz rozpostarty w fotelu uśmiechając się pod nosem, gdzieś tak w połowie filmu, Smarzowski wali Cię pałą przez łeb i potem tak Cię wali tą pałą aż do ostatniej sceny. Lepszej rekomendacji nie umiałem napisać. Idźcie do kina i dajcie się pobić, sprać po mordzie, Smarzowskiemu.