Mam wrażenie że scena w szpitalu gdy sierżant Banaś nokautuje pielęgniarkę i robi burdę, ponieważ jego żona urodziła czarne dziecko, jest skądś ściągnięta - inny film? dowcip? w każdym razie nie była ona zaskoczeniem.
Scena kiedy Gołąb (Dziędziel) opier.dala za rozwalenie samochodu jest żywcem zerżnięta z hitu YouTube pt. "Andrzeju nie nenerwuj się", ale ne raziło mnie to jakoś, film bardzo fajny.
A mnie takie zapożyczenia trochę raziły: nie tyle zapożyczenia scen, ale np tekstow czy dialogów, ktore od jakiegos czasu krążą po internecie - zawsze mimowolnie przypomina mi się film Job, ktory byl caly przeciez z zekranizowanych internetowych zartow czy gagow. Strasznie lubie Smarzowskiego, bardzo wiele po nim oczekiwalam ii szczerze mowiac, razily mnie te "pies marki wilczur" (ktory to tekst krąży od jakichs 10 lat jako jeden z bardziej znanych przykladow "humoru z policyjnych kartotek" czy scena konczaca sie slowami "nie drąż". O ile jeszcze rozumiem ze ten "pies marki wilczur" czy "jakbys nie pil mialbys 74" to takie mrugniecie okiem, o tyle "nie drąż", cala ta scena, jest po prostu zywcem przepisana ze scenki dowcipu i wpakowana do filmu, "bo taka fajna". No, fajna, ale nie wymyslona orzez scenarzystow. I szlag mnie trafil, bo wiem, ze Smarzowski jest zdolnym scenarzysta, pisze swietne dialogi - wiec po co mu, na Boga, te internetowe poszukiwania i inspiracje, tym bolesniejsze, ze tak latwo wykrywalne? I w ogole co jest z polskimi filmowcami, ze tak beztrosko pokrzepiaja sie kwejkami etc? Naprawde juz kreatywnosc tak pikuje na leb, na szyje?
Panie "memeszuge" jak by pan/pani czytał/a końcowe napisy byś wiedział/a, że na końcu filmu pan Smarzowski zamieścił informację o inspiracjach z prawdziwych historii i internetu. Czytanie nie boli.
ooo, nie zauważyłam. Ale to jest problem z oglądaniem filmu w kinie - jeśli się siedzę w środku rzędu, to mam wrażenie że wszyscy zrywają się zanim jeszcze światło rozjaśnieje i wybiegają z tego kina potrącając ludzi, którzy mają ochotę obejrzeć napisy lub posłuchać końcowej piosenki. Irytujące wprost.
Przepraszam, nie zauwazylam tego :) nie mniej jednak moj zarzut glownie dotyczyl tego, ze ktos sie tak inspirowal, a nie, ze sie inspirowal i tego nie zaznaczyl. Wciaz utrzymuje, ze mnie to razilo, bo wydaje mi sie ze nie bylo konieczne, a pan Smarzowski jest s stanie sam wymyslic swietne teksty. Zreszta, jedna sprawa inspirowanie historiami z zycia, druga wciskanie di dialogow dialogow zywcem wyciagnietych z krazacych po internecie dowcipow :) Dziekuje za zwrocenie mi uwagi, w przyszlosci bede uwazniej sledzic napisy koncowe :)
a mi sie wydawalo ze kolega wyzej stwierdzil ze go razi "kopiowanie pomyslow" a nie ze ktos nie napisal autora. ze zacytuje "Czytanie nie boli.".. oj przepraszam, co to za szutka umiec czytac jak sie nie wie co znacza poszczegolne slowa.
W każdym razie ja również uważam, że takie wciskanie na siłę śmiesznych tekstów nie pasuje do stylu, do którego przyzwyczaił nas Smarzowski. Generalnie ja te sceny tłumaczę sobie pewnym wywiadem jaki Wojtek dał w jednym z portali, że chciałby żeby jego filmy trafiały do większej grupy odbiorców, więc traktuje to jako ukłon w stronę mas. Ja natomiast zawsze ceniłem go za totalnie indywidualny i oryginalny styl w dialogach i te zapożyczenia mimo wszystko rażą i nie pasują mi do jego poprzednich filmów.
Dzieki za ten post, w pelni sie zgadzam, myslę, ze napisales cos, co tez chcialam w swoich postach uchwycic, a czego chyba noe umialam do końca "wyjęzyczyć".
Pomimo tych scen cieszę się, że Wojtek utrzymał poziom z poprzednich filmów i myślę, że Drogówka na długo zapisze się w pamięci widzów. Dla mnie największą wartością jego filmów jest to o czym mówił sam w różnych wywiadach - chce by filmy te były ponadczasowe, by oglądając je za 10 czy 15 lat odbierało się je w ten sam sposób co w dniu premiery. Jak dotąd z Weselem się to udało, Dom Zły ukazuje komunę taką jaka (zapewne) była, Róża jest filmem historycznym, więc jej odbiór nie powinien zmienić się przez lata (pod warunkiem zaprzestania permanentnego historycznego odmóżdżania najmłodszego pokolenia), co będzie z Drogówką pokaże czas ale uważam że w naszym kochanym kraju niewiele przez te 10 czy 15 lat zmieni się na lepsze lub gorsze i sytuacje korupcji, układów będą dalej naszym poważnym problemem.
No wlasnie, kopiowanie to wciaz kopiowanie. Dobrze, ze to zaznaczono w napisach koncowych, ale mnie chodzilo o wymiar artystyczny tego (hoho, szumnie ujelam, a chodzilo mi tylko o to, ze te nawiazania niepotrzebne i czasami sprawialy wrazenie jakby ktos / w trakcie pisania scenariusza - mowil sobie; hej, zajrzyjmy do internetu i zobaczmy co daja smiesznego, bo potrzeba jeszcze ze dwoch czy trzech smiesznych tekstow.) do zoltodzioba rezyserskiego nie mialabym pretensji, ale u pana Smarzowskiego troche mnie to razilo :)
Było tego trochę. A efekt "de javi" powoduje, że zamiast skupiać się na filmie to się zastanawiam "gdzie ja to kiedyś słyszałam" i w dodatku powoduje że nie ma zaskoczenia wobec tego co się wydarzy. Może tym razem reżyser chciał żebyśmy czuli, że ta historia jest jak najbardziej prawdopodobna.
Skoro Ty te teksty znałeś już wcześniej to możliwe, że bohaterowie filmu mimo, że są wyimaginowani też znali je wcześniej. Skoro są tak powszechnie znane są również używane w życiu codziennym, a więc również mogły zostać użyte przez policjantów/bohaterów. Same wplecenie zasłyszanych tekstów mnie nie raziło, wręcz śmieszyło. Nadawało to filmowi aktualny charakter.
Wiem, dlatego w pierwszym poscie napisalam, ze nie razilo mnie to az tak przy tym "psie marki wilczur", bo to greps, ktory faktycznie mogli zaslyszec i uzywac, ale razilo mnie przy tym "nie draz", bo cala ta scenka jest z dowcipu: nie jest tak, ze ktos to opowiada (jak np ten tekst w autobusie; "picie skraca zycie... " kiedy bohater przytacza zart kolegom - nie mam zastrzerzen w tym miejscu).. Ale to "nie draz" nie dosc ze jest doklejone bez wiekszego celu - poza tym ze takie fajne - bez znaczenia dla akcji, to jeszcze nie jest przytoczeniem dowcipu a jego odegraniem, udaje dialog filmowy. Dlatego mnie to uderzylo.
i w życiu normalnie też się to często zdarza :-) więc bez sensu wymieniać dalej filmy z tym motywem
Podobnie scena w samochodzie z wiadomą częścią ciała. Od dawna krąży to po świecie jako urban legend.
Ale czy to coś złego?
Podobnie teksty, skoro funkcjonują w społeczeństwie to dlaczego odebrać prawo do ich używania policjantom, tacy sami ludzie jak inni. Przez to film ma lepsze umocowanie w otaczającej nas rzeczywistości.