Podjeżdża auto, wysiada dwóch (chyba dwóch, nie pamiętam) panów w cywilu, wchodzą w tłum i dyskretnie wyprowadzają z niego kogoś. Kogo - nie wiemy. Fajnie, że pozostawiono takie lekkie niedopowiedzenie, wyglądało to, jakby znaleziono zleceniodawcę zabójstwa Króla - jeżeli to było zabójstwo, tego też pewni być nie możemy.
Jak się ogląda na komputerze to nie widać, jednak podczas seansu w kinie było można w ostatniej scenie zobaczyć więcej. Panowie z wewnętrznego aresztują komendanta Świtonia, który wiemy że jakoś w te wszystkie machloje zamieszany był. Można się jednak domyślić, że to po prostu kolejna próba poszukiwania kozła ofiarnego, gdyż Świtonia aresztował prokurator Zaręba, który ze spokojem obserwował z dachu jak ciężarówka miażdży Króla. Niby nic wprost nie jest powiedziane, jednak ja to zakończenie interpretuję tak, że to się nigdy nie skończy i nigdy nie dotrą do samej góry. ;)