Przyjedź na "zieloną strefę" to zobaczysz czy przesadzony.

Zgadzam się w 100%. To przykład na to jak z ciekawej historii robi się gniot. Reżyserom wydaje się, że jak wrzuci za mało przekleństw i gołych cycków to polski widź na film nie pójdzie.

wlasnie o to chodzilio w konstrukcji tych postaci. swiat przedstawiony jest specyficzny i groteskowy, a postaci sa wypadkowa stereotypow i popkulturowych odpatkow. tylko takie postaci mogly wyplynac z tego gestego smietniska polskosci, nie sa autentyczne bo nie moga, nie tu miejsca na autentycznych ludzi. kazda postac jest wielowymiarowa ale archetypowa zarazem. dlatego tez takie dialogi, bohaterowie poslugja sie jezykiem internetu, nawet jedna scena jest praktycznie kopia intenetowego hitu, a wiekszosc krotkich scen z pewnoscia stala by sie takimi hitami (szkoda ze nie skorzystano z takiej formy promocji i nie wypuscili czesci cen do neta jako autentycznych). wypowiadanie sie w stylu intenetowego rynsztoka nadaje wlasnie w taki sposob wykrowanym postacia autentycznosci, bo jak mowiliby na filmikach w intenecie? upraszaczajac, postacie sa zywcem wyjete z intenetowego swiata i pokazane w groteskowej polskiej rzeczywistosici, ale przeciez tak dobrze nam znanej bo tak kreuja ja media.oczywiscie swoje dodaje brudna i brutalna estetyka w sytlu Smarzowskiego i czarny humor.