Uwaga: trochę spoilerów.
W połowie filmu domyśliłem się, kto przeżyje a kto nie.
Mnie się nie za bardzo podobał. Napięcie-ok, było, ale w sumie to jeden z dwóch plusów (a drugim jest Eliza Dushku).
A teraz minusy:
1)99% akcji, 1% fabuły. Naprawdę, ona tutaj nie ma żadnego znaczenia.
2)Kulejący realizm. Człowiek z przestrzeloną na wylot nogą który biega i skacze po drzewach? Bitch please...tak samo na sam koniec: byli tylko parę metrów od tego domu, kiedy Chris strzelił. Fala uderzeniowa zabiłaby ich oboje na miejscu. No i Jessie, która prawdopodobnie miała w rękach łuk po raz pierwszy w życiu, strzela z celnością godną Indianina.
3)Te bestie chyba były nieśmiertelne, albo bardzo wytrzymałe. Jeśli typowie, z których jeden spadł z kilkunastu (może kilkudziesięciu) metrów na ziemię, a drugi dostał strzałą prosto w potylicę żyją dalej to wiedz, że coś się dzieje! ;)
4)Jak to się stało, że bohaterowie, którzy w jednej scenie łażą wysoko po drzewach, w następnej znajdują się nad jakimś wodospadem?
Idealny film, żeby nie musieć w ogóle przy nim myśleć. Ode mnie jednak 4.