Tak to widzę, podobał mi się ten film - pomimo głupawej i infantylnej fabuły bawiłem się przednio. Role są celowo przerysowane i nadrobione wygladem lub dialogami. Ale o to tu chodzi - to są te szalone czasy takich klinik, takich metod i takich ludzi. sądzę że Hopkins, Fonda i Broderick napewno bawili sie też świetnie a przy okazji przełamali własne stereotypy aktorskie - to działa jak prysznic. Tym którzy tkwią za głęboko w szufladkach poprzednich ról (sam nie jestem wolny od takich uogulnień i uproszczeń) daje to szansę wyrwania się i odczarowania aktora. Ale są tacy "twardziele" co tylko widzą pierwszą warstwę ironicznego suspence`u i dalej nie brną. Mam nadzieje że kiedyś im to przejdzie. Mimo wszystko zachecam do oglądania tego filmu - nawet po kilka razy.