Nom, jestem świeżutko po filmie i musze powiedzieć że byłem bardzo ciekawy jak wypadnie kolejny film mojego ulubionego reżysera. Do tej pory Forman był mi znany jako świetny portrecista ludzkich typów i charakterów, nie sposób nie wspomnieć o "Amadeszu" (oklaski) który nomen omen jest jak narazie najważniejszym dla mnie filmem, w którym fantastycznie sportretował nietuzinkową osobowość Mozarta. I w "Duchach" forman świetnie portretuje, ale poza fantastycznym przedstawieniem bohaterów portretuje coś jeszcze - hiszpanie! Jeszcze nigdy nie widziałem filmu który tak genialnie oddał by ducha tego państwa (mimo iż film jest w wersji anglojęzycznej)
plusy:
1) Zdjęcia: fantastyczne, zapierające dech w piersiach, prawie każdy kadr wygląda jak z obrazu Goi, poprostu plastyczność fotografii tego filmu mnie wgniotła w fotel. (chyba przebija nawet "Dziewczyne z perłą")
2) Światło: chciałbym żeby w polsce pracowali tacy zawodowcy
3) Casting: Fantastyczny, postacie wyglądają niesamowicie realistycznie, idealnie wpasowywują się w realia XVIII wiecznej hiszpanii
4) aktorstwo: Niesamowity Goya, niesamowity Brat Lorenzo, NIESAMOWITA PORTMAN!!!! moim zdaniem to rola jej życia (może mogła bardziej wyraziście i z większym pazurem zagrać rolę prostytutki?) fantastycznie zagrana przemiana po latach spędzonych w lochach klasztoru (oklaski)
5) scenariusz: po prostu dzieło sztuki, daje oddech i przestrzeń każdej płaszczyźnie filmu; bohaterowie, konflikty, punkty zwrotne, wszystko świetnie dopełnia się tworząc jedną spujną całość
o dziwo nie pisze w plusach o reżyserii, wydaje mi sie bowiem iż "Duchy" różnią się od wczesniejszych filmów Formana, niewiem po której stronie reżyser chciał się opowiedzieć, świetnie wyśmiewa kler, demaskuje pyche monarchii ale też jakby okalecza artyste (wiem że głuchota goi to fakt historyczny, ale wydawało mi się że z biegiem filmu goya staje się coraz bardziej szalony, może to przez jego duchy.. swoją drogą bardzo skromnie ukazane, tylko przez efekt dzzwiękowy, co też ma wpływ na obraz filmu)
minusy ?? hmm, czasami drażnił mnie montaż, szczególnie wizualno-dźwiękowy, miejscami zbyt gwałtownie przechodził w kolejne ujęcia, np: stukot końskich kopyt i ostre cięcie przechodzące do wyciszonej sceny wnętrza.. czuło się ten zgrzyt hałasu z ciszą bez płynnego przejścia (to tak na marginesie).
podsumowując.. film cholernie ale to cholernie genialnie zrealizowany, chyba trza jechać na jakiś staż do stanów ;p ;) realizacja na 6 z plusem, zazdroszcze talentu producentom.
daje 9 na 10
tak na koniec, nie sądzicie że Forman ma jakieś ciągoty do ukazywania wariatów ?? zarówno w "Locie nad kukułczym gniazdem" jak i w sekwencjach rozpoczynających i kończących "Amadeusza: tak i w "Duchach" pojawia się motyw zakładu dla obłąkanych.. może to jakieś przesłanie czeskiego mistrza o tym że cały świat to jeden wielki dom wariatów? :)
pozdrawiam filmożercóff ;p;p;p;p
Ale tego na trzaskałeś, gratuluję wytrwałości. Ja ściągnąłem ten film nieświadomy tego iż jest dubbingowany na język... hiszpański. Też jestem na świeżo, chodź z miesiąc czekał w kolejce :)
Miło że zauważyłeś motyw wariata, gdyż Forman istotnie wielu wariatów genialnie wyeksponował. Mnie jednak bardziej interesuje proces degradacji bohatera dążącego do zaspokojenia własnych ambicji w płaszczu cnoty i układności przeżywającego wielkie konflikty wewnętrzne. Porównajmy choćby postać ojca Lorenzo i kompozytra Salieriego. Te postaci tak niejednoznaczne, lawirujące między sacrum a profanum ludzkiej duszy. Sami strącający siebie z nieba do piekła, z którego nie ma wyjścia. Pozostaje im tylko bezradność... A byli tak wysoko.
Do teraz się zastanawiam jaką misję miał sam Goya w tym wszystkim. Owszem, pomógł zawiązać kluczową znajomość i przygarnął sierotę, później pozostaje jednak biernym odbiorcą w pełni świadomym dramatu jednostek. I jakby przeznaczenie nie pozwala mu niczego zmienić, lecz zachować wszystko dla siebie. Doprawdy ciekawe. Prześpię się z tym filmem chyba...
A może by tak nałożyć "moje" zakłamane, niejednoznaczne, w końcu upadłe postaci na "twój" światowy dom wariatów i spojrzeć na niego z perspektywy bezradnego ale w pełni świadomego Goi? Cóż by to było za fenomenalne igrzysko!