Film ten zapowiadał się jako świetna komedia a wyszła kompletna klapa. Taki sobie lekki filmik na niedzielne popołudnie pomiędzy ścieraniem kurzy z mebli a odkurzaniem dywanu. Jakiś tam wątek w tle o niespełnionej miłości + slub brata. Najlepszy fragment całego filmu to rozmowa młodego connora z wujkiem (M. Douglas) w samochodzie.