i spoglądania na zegarek to dla mnie wyznacznik, że film był dobry. A przecież trwał ponad dwie godziny. Spora dawka humoru, niezły casting, Bridgerton kradł każdą scenę, choć Bridgertona fanką nie jestem, Dobrze jest nie nastawiać się na szał bo to pozwala wygodnie zasiąść w fotelu i ponieść fabule. A potem wstać, wyjść i za naście/dziesiąt miesięcy zdziwić się, że już nakręcili drugą część. Na którą rzecz jasna też się wybiorę.