PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=681141}

Dunkierka

Dunkirk
7,3 185 tys. ocen
7,3 10 1 184614
7,7 58 krytyków
Dunkierka
powrót do forum filmu Dunkierka

Recenzja Dunkierki z roku 2117 ukazana na łamach Rottentomatoes, w setną rocznicę premiery filmu.

Christopher Nolan był jednym z nielicznych reżyserów tamtej epoki, który mógł sięgnąć po dowolny temat i opowiedzieć go kompletnie innym językiem, łamiąc wcześniejsze konwencje. Na fali sukcesów własnych filmów o Batmanie oraz kilku błyskotliwych s/f, poszedł z Marvelowskim trendem (już niedługo recenzja Avengers 48, daj suba by być na bieżąco) i zmiksował uniwersum Władcy Pierścieni z Transformersami, i osadził w surowym, wojennym klimacie. Zabieg który wygląda na pierwszy rzut oka jak skok na kasę, jest jedynie punktem wyjścia do opowiedzenia piorunującej historii! A więc po kolei.

Bitwa o Ziemię przybrała decydujący etap. Zastępy Orków dowodzone przez Saurona wyszły z podziemia w europejskim kraju, którego logiem była wtedy swastyka - azjatycki symbol szczęścia i dobrobytu, i dokonują brutalnego spustoszenia i gwałtu na okolicznej ludności. Ludzkość (w tej roli Brytyjczycy), pod dowództwem Zamyślonego Komandora wycofuje się z pola walki a wojska Saurona zapędzają ich w kozi róg. Wróg jest blisko, prawie 400 000 ludzi zebrało się na plaży w Dunkierce czekając na ratunek, czekając na cud... Akcja filmu rozpoczyna sie dokładnie w tym momencie.

Jeśli chodzi o scenariusz, reżyser nie bierze jeńców. Musisz znać całą sagę LOTR, i Transformers by choć odrobinę zrozumieć kto, z kim i dlaczego. Żadnych retrospekcji, kontynuacji wątków, nic. Kompletnie porzucono wprowadzenie w akcję czy rozwój bohaterów. Przeczytaj dowolną książkę o pisaniu dla filmu a dowiesz się, że pierwszy akt to przedstawienie głównych postaci, oraz sprawienie, że widz na tyle ich polubi, że będzie im kibicował. Panie i panowie czas napisać podręczniki na nowo. Film oszczędza nam tych nudów. Brawo! Przecież walka z Orkami to piekło, to chyba oczywiste? Bohaterów więc poznajemy pobieżnie jeśli w ogóle. W pierwszych scenach jeden z nich wpada na plażę i od razu idzie za wydmę by zdjąć spodnie za potrzebą. Dość osobliwe wprowadzenie, lecz o ile w Trainspotting scena w toalecie służyła by podkreślić bohatera oddanie dla sprawy, tutaj pomimo wyczuwalnych inspiracji trudno widzowi podzielić ten pogląd (a może jednak?). Kiedy tylko zaczynamy myśleć, że tak naprawdę niewiele obchodzi nas los tego chłopaczka, w głośnikach zaczyna dudnić wywołująca ciary muzyka, która mówi nam że atmosfera jest gęsta mimo że na ekranie nic się nie dzieje.

Bezradni ludzie dowodzeni przez Zamyślonego Komandora stoją na plaży i są wystawieni na żer dla parszywych Orków kryjących się to tu, to tam i od czasu do czasu oddających nieudolne strzały. Zamyślony Komandor stoi na molo i myśli, czekając na pomoc od Churchilla. A jako że ten miał w zwyczaju późno wstawać i czytać w łóżku gazetę, pomoc nie nadchodzi. Do Churchilla nie strzelali więc dlaczego miałby się spieszyć. Do Komandora właściwie też nie strzelają, ale kwestią czasu jest nim zaczną. Dlatego stoi i robi co może. A może niewiele. To stoi zamyślony trzymając dłoń na barierce, to romantycznie patrzy w dal, to nobliwie marszczy czoło spoglądając na przerażonego szeregowca. Napełnia to nadzieją serca żołnierzy. Wszystko to, by Churchill mógł wypić jeszcze jedną herbatkę. Co jakiś czas słyszymy z ekranu "we will never surrender", ale nikt nie odpowiada "but we are surrendering, dummy". Taką ma nasz Komandor moc.

Na ruch Churchilla na szczęście nie czekają Transformersy, ściślej Marinoboty. Podpływają co jakiś czas i zgarniają żołnierzy z plaży, lecz są skutecznie zatapiane przez atakujące z powierza Aeroboty, które stanęły po stronie Saurona. Połączenie Tolkienowskiej trylogii z sagą o kosmitach-robotach to petarda - Nolan mistrzu! Nie wszystkie Aeroboty spiskują z Sauronem. Trzy (i tylko trzy!) dzielnie bronią Brytyjczyków. Jeden ginie błyskawicznie, drugi nieco później. Natomiast trzeci dowodzony przez człowieka (w tej roli świetne oczy Toma Hardy'ego, chociaż czy trzeba było do tego ściągać AŻ Toma Hardy'ego?) radzi sobie lepiej i bezlitośnie zestrzeliwuje Aeroboty Saurona.

Tutaj trzeba podkreślić kolejny odważny ruch reżysera i złamanie wcześniejszych konwencji. Otóż Transformersy w Dunkierce są niegadające! Nareszcie żadnych gadek na lini człowiek-maszyna. W ogóle! Koniec żarcików, głupawych tekstów, walka z Mordorem to nie przelewki. Postawiono na pełen realizm. A Ty w realu gadasz do swojego auta? Coś co mogłoby zabić całą sagę o Transformersach, tutaj sprawdza sie znakomicie. Zrezygnowano z CGI, toteż nie uświadczymy efektownych transformacji z robotów w samoloty czy statki. Oprócz tego żadnych czarów, nadprzyrodzonych zjawisk, Nazguli czy innych potworów. Dopowiedz to sobie widzu sam. Genialne! W filmie nie biorą udziału Autoboty będące trzonem sagi Michaela Baya, co może rozczarowywać jej fanów, ale pamiętać należy, że w 2017 roku premierę miał również "Transformers: Ostatni Rycerz". Może więc reżyser nie chciał przesytu?

Nie uświadczymy też widoku Orków a pojedynek na linii Sauron - Zamyślony Komandor odbywa się jedynie w ich umysłach. Tym samym w umysłach widzów. Prawdziwa partia szachów z zamkniętymi oczami. Znany z thrillerów zabieg ukrywania złoczyńcy, jest tu zdefiniowany na nowo i rozciągnięty na cały film. Jest tak ukryty, że nie pojawia się wcale. Jeśli liczyłeś że Sauron ujawni się chociaż w scenie po napisach, to podpowiem - nie ma jej. Co ty knujesz Nolanie? Chcesz powiedzieć, że Sauron to tak naprawdę nie Sauron a ktoś inny? Ach, genialna zabawa z widzem! Oglądajmy dalej.

Jakaś tajemnicza siła, którą również ukrył przed nami reżyser powstrzymuje Orków przed szturmem na plażę. A szkoda bo wydawać by się mogło, że to byłoby ciekawsze niż oglądanie przez 2h stojących a plaży facetów. Tak czy inaczej, to daje czas na zorganizowanie akcji ewakuacji. Starszy śmiałek oraz dwóch młodzików pędzą maleńkim Marinobotem z odsieczą. Tutaj scenariusz jest nieco niespójny bo postać starca jest na tyle rozbudowana, że czujemy autentyczną empatię. Na szczęście to tylko wypadek przy pracy gdyż chłopcy są już nam kompletnie obojętni, ale gdy zaczynamy się nad tym zastanawiać, z głośników ponownie buczy muzyka, która uruchamia w widzach napięcie, mimo że na ekranie nic właściwie się nie stało. W dodatku jeden z chłopców po niegroźnie wyglądającym upadku (i bardzo nieudolnie zmontowanym) najpierw traci wzrok (?) a potem umiera (???). Czy młodzik cierpiał na jakieś schorzenie? Był wcześniej ranny? Czy ma mnie to obchodzić? Wtem muzyka: Tik, tak, tik, tak, tik, tak... Dobra, już nie pytam o treść, konsumuję formę tak jak każesz mistrzu.

Trzy wątki (ziemia, morze, powietrze) ostatecznie zazębiają się dając bardzo patetyczne i pokrzepiające zakończenie. Zastępy drobnych Marinobotów docierają na plażę i zabierają żołnierzy do domu. Zamyślony Komandor był tak miły, że został na plaży aby pomachać wszystkim na do widzenia. Ku pokrzepieniu serc, Churchill przebudził się z popołudniowej sjesty i skrobnął coś do gazety. Lecz prawdziwym zwycięzcą jest kto inny. To dzięki Marinobotom ludzkość będzie mogła stanąć ponownie do walki z WROGIEM, w długo wyczekiwanej kontynuacji zekranizowanej w 2070 roku "Dunkierka 2: Bitwa o Anglię". W tym filmie dowiemy się w końcu, że to nie Sauron jednak atakował a kosmici z Dnia Niepodległości. Za takie plot twisty kochamy kino!

eddi3

Jeden z treściwszych tematów na tym forum. Świetnie się czytało.