właśnie skończyłem go oglądać, jako iż pogoda za oknem do dupy, ciemno,zimno piździ klimat jak we filmie, bardzo fajnie mi się go oglądało i dokładnie mam podobne odczucia co do końcówki... ale na 7/10 zasługuje :)

oczywiście gdyby nie ta końcówka dalbym 8 ;)

A czekałes na katastrofę. Tak jak ja. A potem wywiady, nagrody dla bohatera itd. A tu nic. Hej!

Wywiady, nagrody będą w wersji amerykańskiej.

"Moja babcia całe życie żyła sobie spokojnie. Raz poszła do lekarza, on wynalazł jej raka i za rok już nie żyła..."
Ten cytat pasuje mi do tej końcówki. Każdy z nas ma swoje życie i doń podejście. Każdy z nas reaguje inaczej, kiedy burzą mu jego spokój i światopogląd. Ja doskonale jestem w stanie wyobrazić sobie taką końcówkę, ponieważ dostałam już po czterech literach za to, że za kimś się wstawiłam.

Michał, najpierw oznacz swój post jako spoiler bo nie każdy chce znać koniec filmu zanim go obejrzy :) Po drugie ten film pokazuje po prostu prawdę o człowieku niezależnie od jego statusu społecznego i materialnego i tylko tyle i aż tyle chciał przekazać autor. Ale t tylko moje wnioski :)

[SPOILER]

Końcówka jest świetna. Po pierwsze w ogole nie jest istotne czy blok ostatecznie się zawalił czy nie. Główny bohater jest tego pewien jego rodzina też, pewni tego są też ludzie z ratusza więc czyny ich wszystkich należy oceniać zakładając, że budynek się zawali. W tym kontekście scena kiedy nasz bohater wygoniwszy wcześniej wszystkich z bloku i upewniwszy się że nie ma nikogo nawet na dachu, odetchnął głęboko pokazuje, jak wielką poczuł wtedy ulgę i spokój, że przed swoim sumieniem zdał egzamin człowieczeństwa. To bylo najważniejsze w tej historii. Ostatni kadr kiedy leży w pozycji embrionalnej to metafora do stanu jego sumienia czystego jak u niemowlaka i w sumie nie jest nawet ważne czy żyje czy jednak mieszkańcy zatłukli go na śmierć bo tu chodziło o wartości większe nawet niż życie człowieka. Taka jest moja koncepcja ;)

Końcówka była dobra bo inna od oczekiwań. Wydźwięk filmu jest przykry, choć prawdziwy. Donkiszoteria zahacza o frajerstwo.
Dima powinien pójść do domu po tym jak oprowadził inspektorów po budynku. Swoje zrobił, reszta należy do innych.

Na wyspie Bali -tuz przed tsunami dziewczynka spostrzegła że morze sie cofnęło i powiedziała mamie[studiowała geografie czy cóś] . Ta zrobiła raban ze tsunami nadchodzi i krzyczała do ludzi by wiali. Nikt sie nie ruszył.
Więc porwała córkę za łapę i dała w górę. I uratowały sie .
A Dima to by kopniakami wyganiał ludzi z plaży az by go skopali.

Wniosek: ratować można bliźnich ale o własna dupe należy zadbać w pierwszym rzędzie. Hej!

"Dima powinien pójść do domu po tym jak oprowadził inspektorów po budynku. Swoje zrobił, reszta należy do innych."


99% ludzi na tym by poprzestało. I nikt nie nakręciłby o tym filmu ;)

Ale abstrahując od Dimy - wartością filmu jest też pokazanie tej całej urzędniczej pajęczyny która potrafi opleść jakieś miasteczko tak że nikt im nie podskoczy, o ile nie zdarzy się coś nieprzewidzianego. Ten "pomógł" temu, tamten innemu dał zarobić na lewo itp. itd. A wszyscy od strażaka po dyrektora szpitala uwieszeni "u cyca" szefowej.

Takie miasteczka, gminy, powiaty itp. mogą być (i bywają) wszędzie.

Jak to powiedział pan Łysy do pani Naczelnik - dobrego życia nie starczy dla wszystkich.

A że tam w bloku to "śmiecie" itp. więc urzędnicy w sumie mają mniej skrupułów. Jedyne co ich martwi to ewentualne konsekwencje prawne.

Mocny film.

Całkowicie nagiąłeś fakty do swojej tezy. Wszyscy posłuchali tej dziewczyny i dzięki temu wszyscy się uratowali podczas tsunami