zmiana planu.
wracamy do gabinetu smutnych starszych panów.
w kontrze do Życia Chucka, sentymentalnej bajedy o śmierci - coś osadzonego na skrajnie przeciwległych rejestrach - Dwaj Prokuratorzy, ponurość życia w państwie śmierci.
niemal w całości wygrane na brodzeniu w betonie od popękanego stropu annasza do grzyba w piwnicy kajfasza i zbliżeniach twarzy; napięciu pomiędzy trwaniem w skupieniu i wyczekiwaniu, a ostrożnością doboru odpowiedniego słowa. wypowiesz o jedno za mało - komunikat nie dotrze, wypowiesz o jedno za dużo - nie będzie ci dane wypowiedzieć już żadnego innego.
słowem wesoło, nie ma co.
film przy którym Pasja mela gibsona to komedia, a Proces franza kafki to komedia romantyczna.
to nie żart.
w Procesie, o ile pamiętam, nikt nikomu nie wyłamywał żeber, zaś Pasja, o ile też pamiętam, kończyła się happy endem.
w filmie łoźnicy ludzi z powyłamywanymi żebrami będzie jeszcze więcej, zaś happy endu nie będzie wcale.
naszemu prokuratorowi nawet nie będzie dany ten luxus, aby wykrzyczeć - za prokuratorem globiszem z Krótkiego Filmu o Zabijaniu - nienawidzę, nienawidzę.. przykro nam, towarzyszu, takie harce to nie u nas, nie na naszej ziemi, nie na naszej zmianie. czy prokurator korniejew po prostu podzieli losy więźnia, którego pragnie ocalić? co też, ustami owego więźnia, mocą obliczeniową wyroczni niejako, zostanie tu zapowiedziane..
a teraz wszyscy odwracamy wzrok, odrzucamy złość jakbyśmy coś strzepywali, i uruchamiamy netflix lub ewentualnie śpiewamy.
salę muzyczną w mojej na przykład podstawówie zdobił taki napis:
idź tam, gdzie słyszysz śpiew, tam dobre serca mają.
źli ludzie, wierzcie mi, nigdy nie śpiewają.
kraj wstaje w chwale na powitanie dnia,
niech żyje czujność i radziecka praworządność!