Akcji nie buduje strzelanina i pościgi. Emocji nie budzą zdjęcia z miejsca mordu.Jedynie dialogi.
Całość toczy się w jednym pokoju z toaletą, a mimo to dajemy się przenieść na miejsce zbrodni.
Obserwujemy jadący jedynie w wypowiedziach aktorów pociąg, obserwujemy zajście z okien świadka, słyszymy awanturę, widzimy wybiegającego chłopca! Statyczna scena wydaje się tak dynamiczna, jakbyśmy to oglądali na własne oczy. Prawie można w to uwierzyć.
I to właśnie grany przez Fondę bohater stara się przekazać innym przysięgłym. Sugestia może być tak dosłowna, że w nią umierzymy, przez co stawiamy na szali życie niewinnego chłopca!
A może był winny ;)
Jak go obejrzałam, to pierwszy raz z pełnym zdecydowaniem uznałam: najlepszy film, jaki kiedykolwiek widziałam. Dla mnie jest genialny.