Arcydzieło. Ten film po prostu NIE MA WAD. Doskonały w każdym szczególe. Majstersztyk. Definicja filmu doskonałego - mądry, ale nie nudny. Każda minuta, każda scena najlepsza, jaka tylko może być. Trzyma w napięciu od samego początku do samego końca.

Film naprawdę daje do myślenia. Uczy, że nikogo nie można uznać winnym, jeśli dowody przeciwko niemu posiadają choćby najdorbniejsze "pęknięcie".

Najbardziej niesamowite w tym filmie jest to, że przysięgli nie zdołali udowodnić niewinności oskarżonego. Mimo wszystkich argumentów wciąż jest bardzo możliwe, że to on był mordercą. Powiedziałbym nawet, że jest to nawet bardziej prawdopodobne.

Ale mimo to - fantastyczne! - widz nie ma poczucia, że doszło do niesprawiedliwości. Liczy się to, że nie mozna było udowodnić mu winy na 100%. I jest to Prawe - przysięgli nie moga mierzyć prawdopodobieństwa. Na tym polega Sprawiedliwość w jej ludzkim wymiarze - być może rzadko lub nigdy nie dojdziemy Prawdy, być może pozwolimy sprawcy prześliznąć się przez nasze ręce, ale nie zabijemy niewinnego człowieka.

I to aktorstwo! Każdy z przysięgłych ma własną osobowość, doświadczenia, wrażliwość, chatakter... No po prostu cud, miód, malina!